Plan na Putina
Premier Donald Tusk zaczął spokojnie. Mówił o transatlantyckich i europejskich fundamentach naszego bezpieczeństwa. Rzadko, jak na siebie, robiąc polityczne wycieczki do oponentów. – Jedno nie ulega wątpliwości: że w sprawach fundamentalnych dla bezpieczeństwa Rzeczypospolitej od wielu lat, właściwie już dekad, panuje w Polsce konsensus, chociaż dzisiaj coraz wyraźniejsze są głosy w Europie, w Stanach Zjednoczonych, także w Polsce, które ten konsensus mogą naruszyć, głosy, które np. w kontekście wojny rosyjsko- -ukraińskiej przechylają się w stronę Putina i rosyjskiej narracji. Ale ciągle w świecie Zachodu – i z całą pewnością w Polsce – to jest polityczny margines. Duży, na pewno niebezpieczny, biorąc pod uwagę kontekst międzynarodowy, ale wciąż jednak margines. Premier dowodził, że nie możemy obrażać się na rzeczywistość, że Amerykanie mogą podejmować autonomiczne decyzje, a Europa musi w tym zamieszaniu, trzymając się swoich wartości, jeszcze bardziej zacieśniać więzi. Sala w spokoju słuchała szefa rządu do czasu, kiedy ten, mówiąc o szczycie w Londynie, wypalił: – Nie będę was zanudzał efektami tego szczytu. Konkluzje dotyczące efektów są dostępne na każdej stronie internetowej… Ale jeśli państwo jesteście zainteresowani. To wyraźnie obudziło audytorium, które od tej chwili zaczęło dogadywać premierowi. Gdy mówił o nowych instrumentach pożyczkowych, przypominających te z czasu pandemii, poseł Włodzimierz Skalik z Konfederacji krzyknął: – Tak, właśnie, duże podobieństwo! – a jego kolega Roman Fritz z radością dorzucił: – Covid wróci.
Subskrybuj