Od kilku dni media donoszą o nieprawidłowościach związanych z liczeniem głosów w wybranych komisjach podczas drugiej tury wyborów prezydenckich. Wskazywano między innymi na sytuacje, w których członkowie komisji obwodowych sami, już po zakończeniu głosowania, informowali o błędach polegających na błędnym – odwrotnym – przypisaniu głosów kandydatom.
Incydenty w komisjach
Decyzja Sądu Najwyższego obejmuje obwodowe komisje wyborcze z różnych części kraju. Wśród nich znalazły się: komisja nr 3 w Oleśnie, nr 9 w Strzelcach Opolskich, nr 25 w Grudziądzu, nr 17 w Gdańsku, komisje nr 30 i 61 w Bielsku-Białej, nr 10 w Tarnowie, nr 53 w Katowicach, nr 35 w Tychach, nr 6 w Kamiennej Górze oraz nr 4 w Brześciu Kujawskim.
Jedna z takich pomyłek miała miejsce w komisji wyborczej w Mińsku Mazowieckim, gdzie doszło do zamiany wyników uzyskanych przez kandydatów. Przewodniczący komisji tłumaczył zdarzenie pomyłką, jednak sprawa może zostać przekazana do prokuratury.
Do analogicznego incydentu doszło również w Krakowie – w obwodowej komisji numer 95 przy ulicy Stawowej. Tam również głosy zostały przypisane w sposób odwrotny, w wyniku czego zwycięzcą ogłoszono kandydata Nawrockiego, mimo że faktycznie większe poparcie uzyskał Rafał Trzaskowski. W tej sprawie działania wyjaśniające prowadzi Okręgowa Komisja Wyborcza w Krakowie.
Wpływ na wynik wyborów
Do czwartku, do godziny 16:00, do Sądu Najwyższego wpłynęły łącznie 192 protesty dotyczące wyboru Prezydenta RP. Tego samego dnia SN rozpatrzył 12 z nich, jednak wszystkie zostały pozostawione bez dalszego biegu. Podobna decyzja zapadła we wtorek wobec sześciu innych protestów, co oznacza, że dotychczas rozpatrzono łącznie 18 spośród 192 zgłoszeń. Termin składania protestów wyborczych do SN mija w poniedziałek, 16 czerwca.
Mimo wszystko, ewentualne błędy nie miałyby wpływu na końcowy rezultat wyborów, ponieważ różnica głosów między kandydatami wyniosła ponad 369 tysięcy. Nawrocki uzyskał 10 606 877 głosów, natomiast Trzaskowski – 10 237 286.
Skład Sądu Najwyższego
Profesor Marek Chmaj, konstytucjonalista cytowany przez portal Prawo.pl, zwraca uwagę, że to prawidłowo obsadzony skład Sądu Najwyższego powinien decydować o ewentualnym ponownym przeliczeniu głosów. Obecnie sprawą zajmuje się Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, której legalność budzi wątpliwości z powodu kontrowersji wokół powoływania jej sędziów. Przed 2018 rokiem sprawy wyborcze rozpatrywała Izba Pracy, Ubezpieczeń i Spraw Publicznych SN.
Zdaniem prof. Chmaja to właśnie inny skład sędziowski powinien rozpoznawać protesty wyborcze. Jak podkreśla, zgodnie z artykułem 45 Konstytucji obywatelom przysługuje prawo do sądu – ale sądu właściwego, niezależnego, niezawisłego i bezstronnego.
I właśnie taki skład powinien nie tylko rozpoznawać protesty, ale też stwierdzać ważność albo nieważność wyborów – powiedział prof. Chamaj.