Podwójna rola Jacka Braciaka w jednym filmie. Od aktora do celebryty

Jeden z najbardziej znanych polskich aktorów. Widzowie lubią go zarówno w rolach teatralnych, jak i tych zagranych w popularnych filmowych produkcjach. Długo był tylko aktorem, ale gdy na jaw zaczęło wychodzić jego skomplikowane życie uczuciowe, chcąc nie chcąc, został celebrytą. 

Źródło: YouTube

Jacek Braciak (56 l.) nie wyróżnia się może wzrostem – ma zaledwie 163 centymetry, ale obok jego charakterystycznego, nieco jakby schrypniętego głosu nie da się przejść obojętnie. Ostatnio widzowie oklaskują go za tytułową rolę w wyróżnionym na kilku festiwalach filmie Pawła Maślony (41 l.) pod tytułem „Kos”, ale ma też na koncie udane postaci serialowe. Kiedyś tworzył zgodne małżeństwo z Iloną, scenografką filmową, później rozsypał się worek z romansami Braciaka i paparazzi nie dają mu od tamtej pory spokoju. Tworzył związki z aktorkami Mają Hirsch (46 l.) i Agatą Buzek (47 l.), ale przeszły już one (romanse, nie aktorki) do przeszłości. Ostatnio łączono go z dziennikarką Polsatu, niestety dla wścibskich portali żadne z nich nie jest zbyt rozmowne w tej materii.

Ukrywanie śmierci brata

Aktor zdecydowanie bardziej woli opowiadać publicznie o swoich poczynaniach zawodowych. Wygląda na to, że wkrótce znów będzie o nim głośno i to za sprawą nie jednej, a dwóch postaci filmowych w jednej produkcji. Jak to możliwe? Po kolei, bo jest tu do wyjaśnienia znacznie więcej. Otóż rusza produkcja „Transatlantyku 2010”, a będzie to ekranizacja książki pod tym samym tytułem autorstwa Sary Różewicz. Nazwisko autorki jest pseudonimem, za którym ukrył się znany polski pisarz, który wraca do wydarzeń sprzed 14 lat, gdy 10 kwietnia doszło do katastrofy prezydenckiego samolotu.

Jak się znacznie później okazało – choć niektórzy do dziś nie potrafią w tę historię uwierzyć, Jarosław Kaczyński (75 l.) przez długie miesiące ukrywał przed ciężko chorą matką śmierć jej syna, a jego brata, prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego. Nie było to jednak zwykłe ukrywanie, niemówienie czy niedopowiedzenia. Jarosław uknuł całą intrygę, a żeby była wiarygodna, kazał nawet drukować gazetę ze swoją wymyśloną opowieścią. Gazetę, którą czytała tylko jedna osoba w Polsce – matka braci Kaczyńskich. Mogła w niej przeczytać o długiej podróży Lecha wraz z pierwszą damą i całą delegacją państwową statkiem do Brazylii. Do wyboru takiego środka transportu zmusił ich islandzki wulkan, który właśnie wybuchł (to akurat autentyczna historia), skutecznie uziemiając samoloty pod wieloma szerokościami geograficznymi. Opowieść o podróży, której nigdy nie było, miała uwiarygodnić wielomiesięczną nieobecność Lecha i całkowity brak z nim kontaktu.

Wszystko miało też pozostać pilnie strzeżoną tajemnicą, ale nieprawdopodobną, wręcz mrożącą krew w żyłach intrygę ujawnił w swojej książce zatytułowanej „Jarosław. Tajemnice Kaczyńskiego” Michał Krzymowski. Dziennikarz „Newsweeka” dotarł do trzech specjalnie wydrukowanych numerów „Rzeczpospolitej”, które opisywały ową wymyśloną transatlantycką podróż prezydenta i polskiej delegacji. Trudno wyobrazić sobie i zrozumieć, co musiało się dziać w głowie Jarosława, który najpierw wymyślił, a potem za wszelką cenę brnął w taką kłamliwą opowieść, zamiast uczciwie i szczerze powiedzieć matce, że straciła syna w tragicznym wypadku lotniczym. Tytuł książki, która sięga do wydarzeń z 2010 roku, nawiązuje oczywiście do słynnego Gombrowiczowskiego „Trans-Atlantyku”. Powieść wydana w 1953 roku była bolesną rozprawą Witolda Gombrowicza z polskością i wszelkimi naszymi przywarami. Podobnie jest we współczesnym „Transatlantyku 2010”, w którym autorka/autor kreśli krytyczny obraz klasy politycznej: zakłamanej, cynicznej i skłonnej do manipulacji w imię jakiejś ideologii.

Wielowątkowa opowieść

Trudno nie dostrzec filmowego potencjału tej opowieści, gdzie narracja będzie się toczyć wielowątkowo: zobaczymy więc Polskę i polityków po katastrofie smoleńskiej i zobaczymy też rzeczywistość całkowicie wymyśloną, zrodzoną w chorej wyobraźni Jarosława Kaczyńskiego. Tu bez wątpienia pole do popisu mają scenarzyści: Zuzanna Bukłaha i Piotr Rogoża. Pomysłodawcą filmu jest producent Łukasz Skrzypek. W rozmowie z „Wyborczą” przyznaje, że pomysł chodził za nim od dobrych paru lat: „(…) czytałem wszystkie publikacje na temat braci Kaczyńskich. W 2010 roku splata się kilka ważnych wydarzeń. Dochodzi do katastrofy smoleńskiej, przed Pałacem Prezydenckim odbywają się demonstracje ludzi pogrążonych w żałobie. Na Islandii wybucha wulkan, chmura pyłu wulkanicznego przysłania niebo. Jarosław Kaczyński podejmuje decyzję o starcie w wyborach prezydenckich”. Za reżyserię będzie odpowiadał Bartosz Kruhlik (38 l.). Wiadomo, że w role obydwu braci Kaczyńskich wcieli się Jacek Braciak.

To jedyne nazwisko z obsady, które na razie przedostało się do mediów. Skrzypek we wspomnianej już rozmowie z „Wyborczą” przyznaje, że intencje Jarosława okłamującego przez półtora miesiąca matkę nie są dla niego do końca jasne: „Kaczyński miał nie mówić jej prawdy, bo obawiał się, że informacja o śmierci Lecha wywoła u niej szok i pogorszy jej stan zdrowia. Czy tak było naprawdę? Tego nie wiemy. Równie dobrze możemy przypuszczać, że okłamywanie matki było dla Jarosława Kaczyńskiego wygodne – mógł dzięki temu skupić się na innych rzeczach” – ocenia wydarzenia sprzed lat producent. Jakie to rzeczy? Czy filmowy „Transatlantyk” będzie próbował opisać kulisy tamtych wydarzeń? Film jest dopiero w fazie przygotowań, a zdjęcia mają się zacząć w tym roku. Premierę zaplanowano na 2026 rok, ale już dziś jest pewne, że produkcja będzie wzbudzać ogromne zainteresowanie. 

2024-07-06

Plotkara