Szczegółowo relacjonowała przed sądem, jak wyglądał ten styczniowy dzień, gdy po południu wróciła z pracy, zaznaczając jednocześnie, że nie wszystkie wydarzenia może teraz dobrze pamiętać. Mówiła o swoim zaniepokojeniu, gdy miała trudności z wejściem do mieszkania, nie wybiegł pies, a mama nie otworzyła jak zwykle drzwi. Opowiadała też o bezskutecznych próbach dodzwonienia się do pokrzywdzonej i poszukiwaniu jej wokół domu i późniejszym spotkaniu na schodach męża, który jej groził. O ucieczce z domu i wezwaniu policji…
– Po tym wszystkim nasz dom został zaplombowany, a ja spędziłam pierwszą noc u jednej koleżanki, a następną u drugiej. Przeżyłam straszną traumę i nawet pies to mocno odczuł, bo nie chciał w ogóle jeść i cały czas bardzo się trząsł.
– Mieli państwo zainstalowany w domu monitoring. Czego się panie obawiały? – pytał sąd.
Subskrybuj