R E K L A M A
R E K L A M A

PiS zmniejsza częstotliwość wymiany kopciuchów. Brakuje funduszy?

Jeszcze w kwietniu tego roku Mateusz Morawiecki dumnie oświadczył, że w przeciwieństwo do innych partii PiS jako jedyne ugrupowanie zadba o walkę ze smogiem. Z obecnego programu partii wynika jednak, że chyba brakuje na to pieniędzy.

Fot. Wikimedia

Walka ze smogiem, której nie ma

Nasi poprzednicy polityczni narzekali na kopciuchy, ale niewiele z nimi zrobili. My realnie zaczęliśmy je wymieniać.

Słowa te premier wypowiedział tego roku podczas konferencji Togetair. Morawiecki zaznaczył także, że normy dla pyłów zawieszonych były przekraczane, na skutek czego postanowiono owe normy zmodyfikować. Jego zdaniem partia PiS postępuje inaczej, ponieważ partia „zbija poziom zanieczyszczonego powietrza”.

Tutaj akurat Morawiecki ma rację, ponieważ w 2012 roku za czasów urzędowania Marcina Korolca, poprzez rozporządzenie podniesiono poziom alarmowy dla zanieczyszczenia pyłem PM10 z 200 µg/m3 do 300 µg/m3. Nie da się ukryć, że doszło do tego za rządów PO oraz PSL.

Jednakże w 2015 roku aktywiści antysmogowi w swojej napisali, iż:

Poziom alarmowy dla pyłu zawieszonego PM10 jest w Polsce dwukrotnie wyższy niż na Słowacji, trzykrotnie wyższy niż na Węgrzech i w Czechach i aż czterokrotnie wyższy niż we Francji (w Polsce to 300 µg/m3, we Francji 80 µg/m3).

Ewa Lutomska z Polskiego Alarmu Antysmogowego stwierdziła wówczas, że przy takich zaniedbaniach bardzo łatwo o sytuacje, w których Polacy nie są informowani o zagrażającym ich zdrowiu zanieczyszczeniu powietrza.

W 2018 roku natomiast Polski Alarm Antysmogowy zwrócił uwagę na to, że z powodu zbyt wysokich progów w praktycznie w żadnym polskim mieście nie są ogłaszane alarmy smogowe. Zdaniem PAS, gdyby w Polsce panowały standardy francuskie, niektóre z naszych miast znajdowałyby się w stanie alarmu nawet przez okres dwóch miesięcy.

Z kolei w 2019 roku możliwa była do zaobserwowania pewna zmiana. Będący wtedy ministrem środowiska Henryk Kowalczyk wydał rozporządzenie, które poskutkowało tym, iż poziom informowania i alarmowania ustanowiono odpowiednio na 100 i 150 µg/m3.

Czyste Powietrze, ale czy szybkie?

W czerwcowym przemówieniu premier Morawiecki powołał się na program Czyste Powietrze. Rozpoczął się on we wrześniu 2018 roku i miał stanowić kluczowe narzędzie do walki ze smogiem. Przy termomodernizacji budynków lub wymianie ogrzewania możliwe jest otrzymanie dofinansowania. I trudno zaprzeczyć, że takie rozwiązanie zostało wprowadzone, problem w tym, że nawet po tych kilku latach wiele osób jest oszukiwanych co do wysokości dotacji. Często zdarza się, że jest ona niższa aniżeli ta obiecywana.

Problem pojawia się również w przypadku oceny tego, jak szybko realizowane są założenia programu Czyste Powietrze. Szacuje się, iż do połowy kwietnia tego roku złożono około 600 tys. wniosków i podpisano ponad 505 tys, umów. Łączna kwota w tym przypadku wyniosła 9,7 milionów złotych, ale z puli tej wypłacono ledwo powyżej 5 milionów.

Wydawać by się mogło, że smog to domena dużych miast. Jest jednak inaczej, bo i wsie są zmuszone borykać się z tym problemem. Jeśli zaś chodzi o rekordzistów, w 2021 roku PAS za najbardziej zanieczyszczone miasto w Polsce uznał Nową Rudę. Rzecznik PAS, Piotr Siergiej, ocenił wówczas:

Opublikowany przez nas ranking pokazuje Polskę w pigułce. Zanieczyszczenie powietrza mamy zarówno w większych miastach (Zabrze, Rybnik), średniej wielkości (Nowa Ruda, Nowy Targ) czy wreszcie wsiach: Zabierzów czy Godów, w którym mieszka zaledwie 1900 osób. To znamienne, że mała wieś Godów jest na 10 miejscu w Polsce, jeśli chodzi o liczbę dni smogowych. W Godowie powietrze nie nadawało się do oddychania przez ponad dwa miesiące w roku.

Kopciuchy schodzą na dalszy plan

Dotąd jednak poruszaliśmy się po nie tak odległej przeszłości, natomiast co możemy na temat wszelkich przyjaznych środowisku innowacji powiedzieć dzisiaj, mając na uwadze działania PiS-u?

Wszystko wskazuje na to, że wymiana kopciuchów powoli jest odsuwana na dalszy plan. W programie PiS-u pojawiła się obietnica dość nietypowa, bo ukazująca plan ograniczenia kopciuchów do wymiany. Zakłada on, że w ciągu 8 lat wymienionych zostać ma pół miliona takich pieców, co najpewniej nie usunie problemu smogu – tak sytuację postrzegają eksperci.

Zdaniem Joanny Maćkowiak-Pandery, szefowej Forum Energii, w Polsce wykorzystywanych jest obecnie około 3 milionów kopciuchów. Według niej, jeśli eliminacja tychże pieców będzie zajmować tak długo, najszybciej uda się je całkowicie usunąć w ciągu 35 lat. To spory problem, ponieważ zgodnie z „Polityką Energetyczną Polski do 2040 roku”, czyli najważniejszym dokumentem, który nakreśla dalszy rozwój energetyki i ciepłownictwa, nieekologiczne piece miały zniknąć do 2030 roku w miastach i najpóźniej do 2040 roku na wsiach. W obranym tempie nie wydaje się to możliwym scenariuszem.

Warto zastanowić się, czy PiS usilnie próbuje ograniczyć wydatki, czy może obrany plan stanowi pewną formę przypodobania się ludziom, którzy dysponują kopciuchami, ale nie chcą ich wymieniać, bo „kiedyś w nich palili i nikt się nie czepiał”. Bez dwóch zdań pomogłoby to w zyskaniu wielu głosów podczas wyborów. Pamiętajmy też, że swego czasu Kaczyński polecał, aby palić dosłownie wszystkim (poza oponami czy podobnymi szkodliwymi rzeczami), byle tylko się ogrzać.

2023-09-19

Sebastian Jadowski-Szreder