Zabrakło istotnych procedur
„Rzeczpospolita” zwraca uwagę, że program wizowy Poland.Business Harbour, stworzony dla informatyków z Białorusi i ich rodzin za rządów premiera Mateusza Morawieckiego, został wprowadzony bez przestrzegania wymaganych procedur. Nie doszło wówczas do żadnych konsultacji z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, zaś służby specjalne nie wydały żadnych opinii w tej sprawie. Takie ustalenia poczyniła sejmowa komisja śledcza ds. tzw. afery wizowej.
Zgodnie z informacjami „Rzeczpospolitej”, te ustalenia znajdą się w raporcie, który zostanie przedstawiony 26 listopada. Komisja planuje złożyć zawiadomienie o niedopełnieniu obowiązków przez ówczesnych członków rządu, w tym premiera Morawieckiego, minister rozwoju Jadwigę Emilewicz oraz Justynę Orłowską, dyrektorkę programu GovTech Polska, którzy byli inicjatorami i organizatorami programu Poland.Business Harbour.
Program Poland.Business Harbour został uruchomiony we wrześniu 2020 roku i początkowo skierowany był wyłącznie do Białorusinów. Oferował on uproszczoną relokację do Polski poprzez szybką ścieżkę wizową dla specjalistów z branży IT, ich rodzin, a także właścicieli i pracowników firm różnej wielkości. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów promowała program, oferując startupom finansowanie, a większym firmom wsparcie w postaci usług ułatwiających „miękkie lądowanie” w Polsce. Rok później program zmodyfikowano w tej sposób, że objął także obywateli Ukrainy, Gruzji, Mołdawii, Rosji oraz Armenii.
Kompetencje nie były ważne
„Rzeczpospolita” ustaliła, że od samego początku specjalne wizy wydawano obywatelom wielu krajów spoza oficjalnej listy, w tym m.in. Indii, Iranu, Korei, Japonii czy Azerbejdżanu. Program miał być realizowany bardzo chaotycznie, zaś celem stała się sama wiza, a nie realizacja programu.
Poseł Marek Sowa w rozmowie z „Rzeczpospolitą” zauważył, że chociaż wiza PBH formalnie uprawniała do pracy tylko w Polsce, pozwalała jej posiadaczowi na swobodne poruszanie się po strefie Schengen. Efekt był taki, że w niektórych przypadkach obywatele Indii posiadający tę wizę podróżowali do USA przez Meksyk.
Marek Sowa dodał także, że przy przyznawaniu wiz w ramach programu w ogóle nie dochodziło do oceny, jakie kandydaci posiadali kompetencje. Jeśli ktoś był chętny, po prostu przyznawano mu wizę. MSZ dostawała odgórne polecenie, zaś na konsulach wywierano w tej sprawie presję.
Państwowa Agencja Inwestycji i Handlu, która pośredniczyła między osobami ubiegającymi się o wizy a firmami, przeprowadziła audyt programu dopiero po ujawnieniu wątpliwości. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, audyt zakończył się skierowaniem pod koniec października zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Rzecznik Agencji, Marcin Graczyk, poinformował, że po złożeniu zawiadomienia sprawą zajmują się już organy ścigania, a dalsze informacje nie mogą zostać udzielone.