IKONOWICZ: Niby wymiar sprawiedliwości

Mieli trochę długów, a pan „prawnik” obiecywał, że takie długi ogarnia. Zabronił cokolwiek spłacać, pobrał pełnomocnictwa, dokumenty i zaczął działać.

Fot. Wikimedia

Efektem działań były nowe pożyczki wzięte przez domniemanego prawnika na ich dane. Stracili gospodarstwo rolne, maszyny, inwentarz żywy, a teraz boją się, że stracą jeszcze dom.

Wyglądał sympatycznie, biuro, w którym ich przyjął, zaimponowało im. A teraz od dwóch lat pan „prawnik” jest poszukiwany. Tyle tylko, że na stronie internetowej, w której jest informacja o tym, że policja próbuje go znaleźć, nie było nawet zdjęcia. „Znalazło się” dopiero, kiedy dziennikarze zwrócili uwagę, że łatwiej kogoś znaleźć, gdy się jednak jego wizerunek opublikuje. Policja ograniczyła się do rysopisu, który był ogólnikowy i pasował do niego każdy.

Państwo A. wytoczyli Arkadiuszowi S. proces. Kiedy sędzia ogłosiła, że pozwany nie przybędzie na rozprawę, bo ma 39,7 st. gorączki, pani A. poinformowała sąd, że przed chwilą widziała tego „chorego” pozwanego, jak przynosił owo zaświadczenie do sądu. Wyglądał zdrowo…

Oszust wygląda na ustosunkowanego. Pierwsze doniesienie o przestępstwie nie wzbudziło zainteresowania prokuratury w Kaliszu, która sprawę umorzyła. Dopiero po interwencji mediów i wiceministra sprawiedliwości śledztwo ruszyło na nowo, ale niemrawo, a za poszukiwanym przestępcą nie wydano nawet listu gończego. A już szczyt wszystkiego to fakt, że nie posiadając do tego uprawnień, podszywający się pod prawnika łobuz pełnił funkcję biegłego sądowego.

Państwo A., rolnicy z okolic Jarocina, nie są jedynymi poszkodowanymi. Wygląda jednak na to, że w aparacie ścigania i wymiaru sprawiedliwości są osoby, które wolałyby, żeby Arkadiusz S. nie zaczął zeznawać. Funkcjonariusze policji kpili wręcz z poszkodowanej rodziny, która domagała się sprawiedliwości, dając do zrozumienia, że oszust ma za duże plecy, żeby mogło mu się coś złego stać.

Komornik na razie nie licytuje domu za długi, bo kwestionuje tytuły wykonawcze wystawiane przez sąd. Nie ma tam bowiem wcale pierwotnego wierzyciela, a widnieją jedynie nabywcy długów. Nabywcy ci zresztą nie windykują tego, co zostało do spłacenia, tylko cały dług od nowa. Państwo A. wszystko to zaniedbali, bo wierzyli, że są reprezentowani przez znakomitego prawnika.

Gdyby prokuratura była rzetelna, wystąpiłaby do sądu o wstrzymanie licytacji domu, bo istnieje uzasadnione podejrzenie, że długi powstały w wyniku przestępstwa. Jednak mimo prośby poszkodowanych, prokurator odmówił. 

2024-09-14

Piotr Ikonowicz