Człowiek Wawrzyka

Sylwetkę Kobosa, który dotąd był szerzej nieznany w polskiej przestrzeni publicznej, przybliżył portal Onet:

„Kluczową postacią w aferze wizowej jest Edgar Kobos, 25-letni współpracownik byłego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka. Kobos pochodzi ze Świętokrzyskiego — skąd Wawrzyk jest posłem — i od nastania rządów PiS wiedzie mu się nadzwyczaj dobrze. Związane z nim prawicowe organizacje są dotowane milionami złotych przez rząd. Poza tym Kobos został przez MSZ wybrany na młodzieżowego delegata RP do Organizacji Narodów Zjednoczonych. A relacje z ONZ obok polityki wizowej były jednym z zadań Wawrzyka w MSZ.”

Wawrzyk odmówił składania zeznań

Czyżby afera wizowa okazała się ciosem ostatecznym dla PiS? Miesiąc po tym jak ta burzliwa sprawa wyszła na jaw, zjednoczona opozycja wygrała wybory, a po objęciu władzy powołała parlamentarną komisję śledczą, by wyjaśnić aferę wizową. W poniedziałek stanął przed nią wspomniany już Kobos.

Wawrzyk odmówił składania zeznań, mimo że wcześniej jego adwokat zapewniał, że były pracownik MSZ nie uchyli się od zeznawania. W połowie stycznia mecenas powiedział, że Wawrzyk „nie będzie milczał w sprawie stawianych mu zarzutów korupcyjnych”.

Wawrzykowi przedstawiono zarzuty dopiero po wyborach. W okresie rządów PiS sprawa była bagatelizowana, a prokuratura kontrolowana przez ludzi wiernych Zbigniewowi Ziobrze nie chciała uderzać w morale i wizerunek Zjednoczonej Prawicy. Symptomatyczne, że choć Kobos został zatrzymany w kwietniu, Wawrzyk do końca sierpnia zasiadał w rządzie Mateusza Morawieckiego. Został usunięty z rządu i list PiS tuż przed wyborami. Jarosław Kaczyński powiedział, że nie wie, kto to jest, co było absurdem. Internauci bowiem pokazywali nagranie, na którym Wawrzyk towarzyszy prezesowi PiS na… TikToku.

Kobos zeznawał bez kamer

Kobos zeznawał w trybie niejawnym, bo śledztwo, w którym ma zarzuty, jest objęte tajemnicą państwową. Onet ustalił, że przede wszystkim powtórzył swoją wersję ze śledztwa. Wtedy wyjawił, że brał łapówkę w zamian za załatwianie wiz cudzoziemcom z Azji i Afryki. Zaznaczył, że nie płacił Wawrzykowi za pomoc w załatwianiu wiz, niemniej miał dla niego prezenty. Przyznał, że mógł bez problemu wejść do MSZ, choć formalnie nie był tam zatrudniony. Dodał, że w resorcie spraw zagranicznych wiedza o wizowym zamieszaniu była powszechna, a w aferę uwikłanych jest wiele osób.