Francuski tenis od lat znajduje się w kryzysie. Po zakończeniu kariery przez Marion Bartoli, Alizé Cornet i w związku z rozczarowującym rezultatami Caroline Garcii i mężczyzn, wydawać się mogło, że trójkolorowi kibice w najbliższych latach nie będą mieli wielu powodów do radości. Tymczasem tegoroczna edycja French Open stała się świadkiem narodzin nieoczekiwanej gwiazdy. Lois Boisson, przed rozpoczęciem turnieju plasująca się na 361. pozycji w rankingu WTA, dotarła aż do półfinału, pokonując po drodze m.in. Jessicę Pegulę (nr 3 światowego tenisa) i Mirrę Andreevą (nr 6). Zatrzymała ją dopiero późniejsza zwyciężczyni, Coco Gauff, a i ona potrzebowała na to trzech setów i 2,5 godziny.
Subskrybuj