Żulczyk o Gargamelu: „Zrzuciłbym go ze schodów”

25 września tiktokerka lauraklaus zdecydowała się publicznie skomentować kontrowersyjne zachowanie swego byłego chłopaka. Chodziło o youtubera Jakuba Chuptysia, znanego w sieci jako Gargamel. W opublikowanym filmie opowiedziała o swoim doświadczeniu z przemocą ze strony Chuptysia.

Fot. YouTube

Szczere wyznanie

Jak wyznała Laura, sytuacja miała miejsce w okresie od 2020 do 2021 roku. Wcześniej dziewczyna nie miała odwagi mówić o tym wszystkim. Obawiała się Gargamela i jego fanów. Dziś, jak twierdzi, mieszka poza Polską i dlatego postanowiła podzielić się swoją historią.

Autorka ponad ośmiominutowego filmu komentuje, że nie powinniśmy bać się mówić głośno o aktach przemocy. Przyznaje, że długi czas bała się, że fani Kuby zrobią jej krzywdę. Dziewczyna wyjawiła, że do nagrania filmu skłoniło ją także wyznanie innej ofiary, która także została wykorzystana przez popularnego youtubera o nicku Stuu.

Zgodne z relacją Laury w 2020 roku padła ona ofiarą groomingu. Polega on na uwodzeniu osoby nieletniej przez dorosłego w celu jej wykorzystania. Do tego dochodziło wiele agresywnych zachowań ze strony Gargamela. Związek z youtuberem był od początku swego istnienia bardzo przemocowy. Gargamel miał kontrolować absolutnie każdy aspekt życia, stosując przemoc psychiczną oraz fizyczną.

Nasz związek trwał do 2021 roku, do incydentu, kiedy pijany Kuba wparował do mojego mieszkania, zaczął mnie wyzywać, szarpać mnie – wyjawiła Laura.

Film opatrzony jest także zrzutami ekranu oraz materiałami audio. Możemy tam usłyszeć między innymi wyzywanie dziewczyny od „Frankensteinów” oraz zarzucanie jej spotykania się z innymi ludźmi.

Kto się boi Gargamela…

Istotne jest na pewno to, że Gargamel natychmiast zareagował na sprawę, publikując wpis na Facebooku. Youtuber w swoim wpisie przeprosił swoją byłą partnerkę. Przyznał też, że w tym czasie zmagał się z alkoholizmem, ale zdaje sobie sprawę, że nie stanowi to żadnego usprawiedliwienia:

Pragnę przeprosić moją byłą partnerkę i przyznać się do popełnionych błędów – to, co zrobiłem w 2020 roku, jest niewybaczalne i nie ma usprawiedliwienia dla mojego zachowania. Czuję z tego powodu wielki wstyd, ale jestem gotowy ponieść wszelkie konsekwencje moich działań – napisał Jakub Chuptyś.

Głównym problemem Gargamela w niniejszej sprawie jest na pewno to, że przez długi okres swojej działalności internetowej uchodził on za głos rozsądku, przynajmniej dla sporej grupy odbiorców. Jego filmy wymierzone przeciwko innym youtuberom, którzy nagrywali szkodliwe materiały, niekiedy powodowały, że brani na tapet twórcy musieli całkowicie zniknąć z przestrzeni publicznej.

Ponadto Gargamel często umoralniał innych w kwestiach relacji damsko-męskich, a także był twarzą kampanii związanej z aborcją. Wydaje mi się zatem, że gdyby sprawa dotyczyła pospolitego patostreamera znanego z nieprzemyślanych i wulgarnych działań, nikogo w ogóle by to nie dziwiło. Nie oznacza to oczywiście, że taki patostreamer posiadałby większe przyzwolenie na znęcanie się nad kimkolwiek. Chodzi bardziej o brak dwulicowości z jego strony.

Ważne pytanie, jakie trzeba jeszcze zdać, brzmi: czy Gargamel bez pojawienia się filmu, który go pogrąża, byłby tak samo skłonny przeprosić swoją ofiarę? Czy może działa tutaj zasada „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”?

Sitek, Żulczyk i inni. Komentarze w sprawie

Gargamel prowadził kilka inicjatyw razem z Bartkiem Sitkiem, który jest znany jako Generator Frajdy. Wspólnie stworzyli „Dwóch Typów Podcast” oraz kanał na platformie Twitch. W odpowiedzi na doniesienia Laury, Sitek opublikował oświadczenie na swoich profilach w mediach społecznościowych.

Zaznaczył, że zakończył współpracę z Chuptysiem, ale dodał też, że zanim sprawa wyszła na jaw, znał tylko jedną stronę historii od swojego kolegi. Wynikało z niej, że jego związek i rozstanie przebiegły w sposób ugodowy. Twórca przyznał również, że zignorował niepokój wynikający z dużej różnicy wieku między partnerami. Potwierdził także, że Gargamel poddał się leczeniu odwykowemu.

Swój komentarz zaprezentował również Jakub Żulczyk. Pisarz, który otwarcie mówił o swojej walce z alkoholizmem, skomentował sytuację opisaną w poście na portalu X. Wyraził swoje niezadowolenie z faktu, że Gargamel wykorzystuje alkoholizm i rzekome leczenie, aby usprawiedliwić popełnione przez siebie błędy. Żulczyk zaznaczył, że “nie każdy, kto zmaga się z alkoholizmem, zachowuje się wobec szesnastolatków w sposób nieodpowiedni”. Dodał przy tym, że sytuacja ta tym bardziej go denerwuje, że sam posiada córkę w podobnym wieku jak była dziewczyna Gargamela.

Krytyki nie szczędzili także i ci, których youtuber kiedyś skrytykował. Tu jednak wszelakie pretensje wydają się dość absurdalne. Choć należy bez dwóch zdań piętnować postępowanie Gargamela, nie można uznać, iż jego zachowanie powoduje, że wcześniejsze jego spostrzeżenia były błędne. Krytykowani przez niego twórcy popełnili głupotę i aktualna afera nie ma z tym żadnego związku.

Chleba i igrzysk

Był taki okres, kiedy rzeczywiście interesowałem się różnego rodzaju aferami internetowymi, tak zwanymi „dramami”. Z czasem jednak zjawisko to zaczęło mnie irytować, ponieważ zauważyłem, że tego rodzaju działania nie mają nic wspólnego z dążeniem do uczynienia naszego społeczeństwa lepszym. Owszem, może początkowo tak było, jednak aktualnie branża „commentary” to biznes na zasadzie igrzysk z lwami i gladiatorami.

Z jednej strony mamy komentującego youtubera, który obiera funkcję strażnika Internetu. Nie chce on, żeby inni byli oszukiwani lub krzywdzeni, dlatego reaguje na wszystko to, co jawi się jako szkodliwe. Może być to obrażanie jakiejś grupy społecznej, reklamowanie podrobionych produktów albo nakłanianie dzieci do hazardu. Do wyboru, do koloru.

Problem jednak polega na tym, że duża część kanałów „commentary” działa na zasadzie przedsiębiorstwa produkcyjnego, w którym – aby się utrzymać – należy wspomnianą produkcję uczynić masową. Jednak o ile właściciel pizzerii raczej nie spotka się z brakiem drożdży na rynku, o tyle youtuberzy-komentatorzy już tak. Bo nie każdy tydzień jest obfity w afery.

Co zatem należy zrobić? Ano, uprawiać recykling. Uczepić się jednej osoby i wałkować jej sprawę nie w jednym czy dwóch filmach, a w dziesiątkach. Można też urządzać transmisje na żywo z oglądania tychże materiałów. Ale najgorsze jest to, że to wcale nie jest najobrzydliwsze. Ponieważ zastosować można jeszcze jeden trik – mianowicie, szantaż.

Normalny człowiek, kiedy wie, że jakiejś osobie stało się coś złego, stara się zwrócić o pomoc do instytucji, która mogłaby jakoś zadziałać w tejże sprawie. Youtuberzy-komentatorzy wolą w wielu sytuacjach iść inną drogą – jeśli coś wiedzą, poczekają z tym nawet i kilka lat, aby następnie udostępnić te dane w odpowiednim momencie. Wszystko dla show, wyświetleń i poczucia władzy. To czysty biznes, gdzie dobro ofiary nie gra żadnej roli.

Aż chciałoby się zacytować bajkę Krasińskiego o „Dewotce”…

 

2023-09-27

Sebastian Jadowski-Szreder