– Podczas wyjazdowego meczu w Kownie, w przeciwieństwie do meczów reprezentacji rozgrywanych na Stadionie Narodowym w Warszawie, w końcu mieliśmy głośny i zorganizowany doping naszych kibiców…
– Oglądając mecz w telewizji, też na to zwróciłem uwagę. Dobrze było słychać różne przyśpiewki…
– No właśnie, bohaterem kilku z nich był Donald Tusk. Wróciły stare demony premiera i odżyły wspomnienia, kiedy często był obrażany przez kibiców. Dlaczego?
– Przede wszystkim, na trybunach w przewadze byli tym razem kibice klubowi. Jeszcze przed meczem, kiedy miał miejsce przemarsz na stadion, dominowały grupy w czarnych kurtkach, z klubowymi emblematami, co było jasnym sygnałem, kto przyjechał do Kowna. I to oni całkowicie przejęli prowadzenie dopingu. Zdawali sobie sprawę, że premier będzie na stadionie, bo przecież nie przygotowali dedykowanego mu transparentu ad hoc.
Subskrybuj