R E K L A M A
R E K L A M A

Od samotności do wymarcia. Technologiczna izolacja

Jo Ellison, dziennikarka „Financial Times”, na pytanie, czy chciałaby wyjść gdzieś ze znajomymi, na przykład na drinka do baru, odpowiada: – Nie, miło mi, ale dziękuję bardzo. Wszystkie te propozycje wywołują we mnie przerażenie. Kocham, naprawdę uwielbiam moich przyjaciół. Ale jeżdżenie przez pół miasta, ciśnięcie się w jakimś lokalu, próby rozmowy... Całe to „socjalizowanie się” aż nadto przypomina pracę.

Fot. Pixabay

Ona woli siedzieć w internecie i nie jest w tym odosobniona. Kiedyś ludzi przedkładających samotność nad osobiste kontakty społeczne wykpiwano, nazywając przegrywami czy nerdami, dzisiaj ich zachowanie jest niemal normą, co potwierdzają badania. Na przykład Amerykanie spędzają w domach średnio o 100 minut dziennie więcej niż na początku obecnego wieku. Nawet po pandemicznych lockdownach, gdy wolność czekała tuż za progiem, nie rzucili się, by masowo z niej korzystać. Ilość czasu spędzanego we własnych czterech ścianach skoczyła w 2020 r. o ponad półtorej godziny względem roku poprzedniego, by w kolejnych latach spaść o 20 minut względem szczytu. 20 minut – tyle zostało ze wszystkich postanowień powrotu do sportu czy wycieczek za miasto.

Amerykański socjolog Patrick Sharkey postanowił zbadać, jakie zajęcia domowe zajmują jego rodakom więcej czasu niż wcześniej. Na podium znalazły się: praca zdalna, rozrywka i jedzenie. Pierwsza i ostatnia z tych czynności są oczywiste, przy drugiej trzeba sobie zadać pytanie – jaka rozrywka? Odpowiedź brzmi – przed ekranem. Komputera, tabletu, smartfona. Samotnie.

W gospodarkach rozwiniętych, jak świat długi i szeroki, powtarza się pewna prawidłowość. Młodsze generacje przegoniły najstarszych członków społeczeństwa pod względem deklarowanej samotności i ilości czasu spędzanego bez obecności innych. Odsetek młodych, którzy uprawiają seks, chodzą na imprezy czy piją alkohol – spada. Rośnie zaś czas spędzony przed komputerem, liczba prób samobójczych i zgłaszanych problemów na tle psychicznym. Badań wskazujących podobne tendencje są tuziny. A ton informowania o nich rozciąga się od alarmistycznego po wprost apokaliptyczny. Dosłownie przecież i bez większej przesady – od momentu, w którym ludzie stracą sobą nawzajem zainteresowanie, do wymarcia populacji wiedzie prosta droga. Nigdy w historii nie byliśmy tak mało uzależnieni od innych i przez to tak bliscy demograficznej katastrofy. 

2025-08-28

E.W. na podst.: Jakub Dymek. Przemysł samotności. „Tygodnik Powszechny” nr 33/2025