Bez luźnego miliona złotych nie ma co myśleć o wyjechaniu nowym Maybachem klasy S z salonu Mercedesa. „Mój” egzemplarz był skonfigurowany na około 1,3 mln, a na tym nie koniec, bo kwotę da się jeszcze wywindować opcjonalnym wyposażeniem. To tylko ciekawostka, bo jeżeli ktoś jest poważnie zainteresowany zakupem tego wozu, raczej nie przykłada wielkiej wagi do pieniędzy. Z kolei dla zdecydowanej większości rzucane sumy za samochód są z gatunku absurdalnych. – Zaraz, zaraz! Ale Maybach to coś więcej niż samochód! – rzucą entuzjaści marki albo… jej pracownicy. I też będą mieli rację, bo trudno o drugie tak komfortowe warunki do przemierzania dróg jak w wydłużonej i nafaszerowanej bajerami S klasie sygnowanej logo Maybacha.
Subskrybuj