Chyba nikomu nie trzeba przedstawiać postaci Michała Wiśniewskiego. Artysta, który zdobył niebywałą popularność na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych za sprawą muzycznych przebojów grupy Ich Troje, obecnie nadal jest aktywny na scenie i w mediach. Ostatnio podzielił się ze światek informacją o prawdopodobnej kwocie emerytury, która będzie mu przysługiwać.
Michał Wiśniewski we wrześniu ubiegłego roku skończył 50 lat i nie zamierza wybierać się jeszcze na emeryturę. Artysta otwarcie przyznał w mediach, ile będzie dostawał pieniędzy z tytułu tego świadczenia.
„Jakie ja mam szanse na emeryturę? Pomijam oczywiście fakt, że wyliczono mi około 200 złotych miesięcznie” – mówi Michał. Trzeba przyznać, że jest to kwota, za którą ciężko byłoby przeżyć nawet jeden tydzień. Z drugiej strony mężczyzna podkreśla, że sam jest winny takiego stanu rzeczy. W środowisku artystycznym można zarabiać duże pieniądze, lecz należy samodzielnie odkładać część pieniędzy w celu zabezpieczenia swojej przyszłości. Niestety nie każdy potrafi to robić lub nie zdaje sobie sprawy z powagi tejże zapobiegliwości.
Polacy sami powinni odkładać na swoją przyszłość
„Każdy z nas ma szansę na to, żeby zadbać o swoją przyszłość. Ja jestem tego najlepszym przykładem. Zarobiłem 40 milionów i gdybym dbał o te pieniądze, to miałbym je do dzisiaj, pewnie ze sporym procentem” – przyznaje dalej Michał Wiśniewski, który sam uważa się za anty przykład tego, jak rozporządzać majątkiem. Jeszcze kilka lat temu ogłosił, że jest bankrutem, choć obecnie powoli wychodzi na prostą i jest świadomy swojego położenia.
Sam polski system emerytalny artysta uważa za przestarzały i mogący niedługo upaść. Jak mogliśmy już wywnioskować ze słów Michała, nie oczekuje on nawet swoich wyliczonych 200 złotych. Dodatkowo jest zdania, że w najbliższej przyszłości nie ma szans na zreformowanie systemu emerytalnego w Polsce, ponieważ byłoby to niewygodne politycznie.
Zobacz także:
Królikowski zatrzymany. Prowadził pod wpływem narkotyków
Chajzer, Doda i Rozenek-Majdan mają kłopoty. Chodzi o reklamę