43-letni rybak Henry Schneider jest przekonany, że znów może dojść do masowej śmierci ryb w Odrze. Jego firma jest prowadzona przez rodzinę od pięciu pokoleń. Prymnesium parvum to „złota” alga słonowodna, która nie występuje w rzekach. Wiatr musiał przenieść jednokomórkowe algi z Bałtyku do Odry. Zwykle taka alga nie przeżyje, jeśli nie trafi do morza. Tyle że tym razem w Odrze miała świetne warunki: w rzece, z powodu upałów, poziom wody był niski i znajdowała się w niej sól z polskich zakładów przemysłowych.
Ludzie, jak Schneider, nie myślą o katastrofie w czasie przeszłym. Dla nich to zagrożenie, które już się czai. Jego firma znajduje się nad akwenem Brieskower See, łączącym się z Odrą. Gdyby nie doszło do masowej śmierci ryb, Schneider byłby teraz na jeziorze. Od czasu katastrofy rybacy jednak prawie nie wypływają. Gdy w ubiegłym roku na wodzie unosiły się śnięte ryby, rzeka wydawała się martwa. Schneider czuł się tak, jakby ktoś włamał się do jego domu. Dodatkowo jego dochody zmniejszyły się pięciokrotnie.
Subskrybuj