R E K L A M A
R E K L A M A

Debata prezydencka „Super Expressu”. Nie obyło się bez kontrowersji

Nie cichną echa kilku najbardziej wartych zapamiętania momentów wczorajszego wydarzenia. Czwarta już z rzędu debata zorganizowana została przez "Super Express" i po raz pierwszy udział wzięli w niej wszyscy kandydaci. Słowa i zachowania niektórych z nich uznano za kontrowersyjne. Zapraszamy na skrót subiektywnie wybranych najistotniejszych momentów.

Fot. X, YouTube

Nowe, lepsze zasady

Debata rozpoczęła się o godzinie 18.00 i wyróżniła się dwiema cechami, których próżno było szukać w poprzednich tego typu spotkaniach kandydatów na prezydenta. Po pierwsze, wzięło w niej udział wszystkich trzynastu kandydatów. Po drugie, sposób jej przeprowadzenia był zgoła inny niż przy tradycyjnych spotkaniach tego rodzaju.

Zasady wydarzenia zakładały, iż kandydaci na prezydenta sami mieli zadawać sobie pytania i na nie odpowiadać. W debacie nie uczestniczyli też żadni dziennikarze. Całość podzielono na dwie rundy: w pierwszej kandydaci zadawali pytania i ripostowali, a w drugiej przedstawili podsumowania oraz swoje wizje prezydentury.

Które momenty najbardziej zapadły w pamięć?

Selfie kontra „najwyższe szanse”

Pierwsza ciekawsze sytuacja miała miejsce na początku debaty, kiedy to Sławomir Mentzen ostentacyjnie postanowił zrobił sobie „selfie” z marszałkiem Szymonem Hołownią. Stanowiło to oczywiste nawiązanie do szeroko krytykowanej sytuacji, kiedy lider Polski 2050 został przyłapany na robieniu zdjęcia telefonem podczas wizyty w Watykanie. Hołownia tłumaczył potem, że nie było to „selfie”, tylko fotografia przedstawiająca tłum.

W późniejszym etapie Hołownia postanowił wybrać Mentzena, aby zadać mu pytanie. Tu również nie zabrakło zgryźliwości, tym razem w drugą stronę.

Dlaczego, jeżeli nie chcemy, żeby Tusk dalej rządził Polską, żeby wygrał Trzaskowski należy głosować na pana, ponieważ ma pan najwyższe szanse na wygranie z nim w drugiej turze? – spytał Hołownia, nawiązując do poprzedniej debaty w Telewizji Republika, kiedy lider Konfederacji przy każdej możliwej okazji powtarzał frazes „najwyższych szansach”.

Skoro prawie ze wszystkich badań wynika, że mam w drugiej turze większe szanse niż pozostali kandydaci, to jeżeli ktoś nie chce, żeby wygrał Rafał Trzaskowski, powinien życzyć sobie tego, żebym to ja znalazł się z nim drugiej turze po to, żebym mógł z nim tam wygrać – odparł Mentzen.

Hołownia stwierdził, że rządy Mentzena spowodują chaos w państwie.

Braun o Izraelu

Kolejna kontrowersja związana była z wypowiedziami Grzegorza Brauna. Europoseł, odpowiadając na pytanie Adriana Zandeberga o deklarację na temat zbrodni Putina, wyraził opinię, że dobrze, iż Polska nie graniczy z Izraelem, który określił jako państwo żydowskie położone w Palestynie. Jego zdaniem polityka prowadzona przez izraelskie władze mogłaby stanowić zagrożenie dla Polski. Dodał również, że Izrael jest przedstawiany Polakom jako strategiczny sojusznik i filar zachodnich wartości na Bliskim Wschodzie.

W trakcie debaty Grzegorz Braun skierował także swoje uwagi do Rafała Trzaskowskiego z Koalicji Obywatelskiej, krytykując jego udział w upamiętnieniu powstania w getcie warszawskim. Reakcją Trzaskowskiego było zdecydowane odcięcie się od tej wypowiedzi i wcześniejsze zejście z mównicy.

Następnie Braun zwrócił się do Sławomira Mentzena, pytając go o tak zwany przez niego „problem judaizacji” w Polsce. Mentzen uznał, że Braun przecenia rolę Izraela, choć sam dostrzega jego nieproporcjonalny wpływ na arenie międzynarodowej.

W dalszej części debaty Braun zapytał Karola Nawrockiego, wspieranego przez PiS, czy planowane przez niego deportacje obejmą również Ukraińców sprowadzanych wcześniej przez polityków tej partii.

Swoje zdanie o Braunie i jego odpowiedzi na pytanie Zandebrga wyraziła na wizji Magdalena Biejat. Wywołana przez Marka Wocha.

Zanim odpowiem na to pytanie, powiem tylko jedno. To jest skandaliczne, że pozwala się na to, żeby taki ściek antysemicki, jaki zaprezentował pan Braun na początku tej debaty, przeszedł w tym studiu bez echa. To są skandaliczne słowa i one nigdy nie powinny mieć miejsca w debacie publicznej. Nie ma absolutnie żadnej wymówki, żeby stosować antysemityzm i ksenofobiczne teksty.

Maciej Maciak. Kandydat prorosyjski

Podczas swojej tury Joanna Senyszyn skierowała pytanie do Karola Nawrockiego. Dotyczyło ono kwestii bezpieczeństwa. W trakcie jego odpowiedzi uwagę przykuło zachowanie innego uczestnika Macieja Maciaka. Kamery zarejestrowały, jak sięga on do kieszeni, wyciąga telefon, spogląda na ekran, po czym odbiera połączenie i przez chwilę rozmawia. Dziennikarze zachodzili w głowę, kto zadzwonił do kandydata.

Ale zdaje się, że nie to było najważniejsze, choć właściwie tego typu deklaracje Maciak zaprezentował już w Końskich. Marek Jakubiak skierował pytanie do kandydata Ruchu Dobrobytu i Pokoju dotyczące przypisywanej mu prorosyjskości. Maciak stwierdził, że oskarżenia te wynikają z prób politycznego zysku poprzez budowanie narracji antyrosyjskiej. W dalszej części rozmowy wyraził uznanie dla Władimira Putina, uzasadniając to jego zdolnością do funkcjonowania pod silną presją, co według niego świadczy o skuteczności politycznej.

Do tych słów odniósł się później Rafał Trzaskowski podczas własnej odpowiedzi, także na pytanie Jakubiaka:

Pozwoli pan, że zareaguję, dlatego że to, co przed chwilą słyszeliśmy, to jest coś nieprawdopodobnego. To znaczy, w momencie, kiedy Putin morduje ludzi, morduje dzieci, pozwala na gwałty w Ukrainie, w tej chwili klaskać Putinowi, to ja naprawdę czegoś takiego, jak żyję, nie widziałem, Myślę, że przynajmniej w tej jednej sprawie wszyscy, jak tutaj stoimy, się zgadzamy.

Podczas swojej odpowiedzi na pytanie Karola Nawrockiego Szymon Hołownia z Polski 2050 zwrócił się niespodziewanie w stronę Macieja Maciaka, ironicznie witając go po rosyjsku. Jakub Stanowski także zwrócił uwagę na prorosyjskie sympatie Maciaka, oceniając jednak, że nie jest tak, iż on jedyny je posiada, a po prostu jako jedyny mówi o tychże sympatiach wprost.

Zmasowany atak na Trzaskowskiego. Ale nie tylko

Debata rozpoczęła się od mocnej krytyki Rafała Trzaskowskiego przez Adriana Zandberga, który zarzucił mu brak realizacji obietnic wyborczych i powielanie działań poprzedników. Późniejsza wymiana zdań między Sławomirem Mentzenem a Trzaskowskim skoncentrowała się na polityce migracyjnej, ukazując wyraźne różnice w podejściu do kwestii bezpieczeństwa i integracji. Istotnym punktem debaty było również napięcie między Trzaskowskim a Karolem Nawrockim, dotyczące niezależności politycznej.

Trzaskowski zakwestionował samodzielność Nawrockiego, sugerując jego powiązania z kierownictwem PiS i Antonim Macierewiczem. Nawrockizareplikował, podkreślając swój obywatelski charakter kandydatury i niezależność w podejmowaniu decyzji, mimo oficjalnego poparcia ze strony partii. Trzaskowski kontynuował krytykę, zarzucając rywalowi polityczną zależność i brak odpowiedzialności za skutki polityki rządzących.

Adrian Zandberg w swoim końcowym wystąpieniu podczas debaty ostro skrytykował dominację Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości, zarzucając im prowadzenie wyniszczającej wojny politycznej, która jego zdaniem odwraca uwagę od realnych problemów obywateli, takich jak dostęp do opieki zdrowotnej, wysokie ceny mieszkań czy uprzywilejowanie sektora bankowego i deweloperskiego. Podkreślił potrzebę zmiany klasy politycznej i wyraził wiarę w możliwość budowy sprawiedliwej, nowoczesnej Polski opartej na nowoczesnych technologiach i silnych fundamentach gospodarczych.

Aborcja. Biejat kontra Mentzen

Jednym z bardziej emocjonalnych fragmentów debaty było pytanie Magdaleny Biejat do Sławomira Mentzena dotyczące prawa do aborcji, zwłaszcza w przypadku ciąż wynikających z gwałtu. Biejat odwołała się do drastycznego przypadku 14-letniej dziewczynki z niepełnosprawnością intelektualną, która padła ofiarą przemocy seksualnej.

Mentzen uznał takie sytuacje za incydentalne, jednocześnie przenosząc uwagę na politykę migracyjną, którą powiązał ze wzrostem przestępczości na tle seksualnym. Skrytykował również obecne regulacje aborcyjne, przywołując przykład z Oleśnicy.

Wypowiedzi Mentzena spotkały się z ostrą reakcją Biejat, która zarzuciła mu brak empatii i bezwzględność wobec ofiar przemocy.

Poruszający apel Stanowskiego

Krzysztof Stanowski postanowił wykorzystać przeznaczony mu czas nie tylko na skrytykowanie obecnej polityki zdrowotnej, ale i zaapelowanie o pomoc dla jednej z chorych dziewczynek, której rówieśnicy wysłali do Kanału Zero przesyłkę z laurkami. Dziewczynka potrzebuje 3 milionów złotych, aby przejść skomplikowane leczenia z powodu Zespołu Retta.

Mam teczkę z listami od przedszkolaków, którzy proszą, żebym ratował ich koleżankę, bo polska służba zdrowia nie ma dla niej pieniędzy. Zebraliśmy prawie dwa miliony złotych w dwa dni, ale to nie powinna być moja rola.

Zaraz potem Stanowski postanowił skrytykować obecną minister zdrowia:

Dziwię się, że ministrem zdrowia jest nauczycielka języka polskiego ze szkoły podstawowej. Słabnący puls polskiej ochrony zdrowia nadzoruje nauczycielka, a dzieci muszą pisać do mnie, by zbierać miliony na leczenie.

2025-04-29

SJS na podst. Super Express