„Nie wierzyłem, że znowu go zobaczę. To prawdziwy uśmiech szczęścia. Zegarek przybrał zielonkawo-czerwonawy kolor, ale nie zardzewiał. Świadczy to, że został solidnie zrobiony, skoro przetrwał pół wieku pod ziemią” – opowiadał 95-letni gospodarz.
James Steele jest właścicielem położonej we wsi Morda w pobliżu miasta Oswestry w hrabstwie Shropshire historycznej i wysoce dochodowej mlecznej farmy Treflach Hall, którą prowadził wraz z rodziną. W 1950 roku, wkrótce po swych 21. urodzinach, zafundował sobie prezent – luksusowy zegarek marki Rolex. Zapłacił za niego aż 100 funtów (odpowiednik dzisiejszych 4500 funtów).
„Mój sąsiad miał pięknego rolexa, bardzo mu zazdrościłem. Oszczędzałem tak długo, aż mogłem sobie pozwolić na taki zegarek i nosiłem go codziennie” – wspominał wiekowy farmer.
Weterynarz wydał werdykt
24 lata później pewnego mroźnego poranka zaganiał z pola swe krowy do weterynarza, gdy zorientował się, że nie ma zegarka. Zbyt luźno założony zsunął mu się z ręki albo też pękła bransoletka. Długotrwałe poszukiwania nie zakończyły się sukcesem. „Weterynarz powiedział mi, że rolexa prawdopodobnie zjadła krowa wraz z garścią trawy. Przestałem więc szukać. Po prostu zacząłem znów oszczędzać i sprawiłem sobie nowy zegarek tej marki” – relacjonował senior. Jeśli rzeczywiście za zniknięcie rolexa odpowiada zgłodniała krasula, czasomierz odbył długą drogę przez cztery żołądki zwierzęcia, narażony na działanie kwasów trawiennych, aż w końcu wydostał się na zewnątrz.
Rodzinna anegdotka
Zaginięcie zegarka stało się częścią rodzinnej historii. Domownicy Treflach Hall często opowiadali tę anegdotę przy kominku. Pewnego dnia Andrew Steele, syn Jamesa, postanowił pozwolić łowcy skarbów Liamowi Kingowi na przeszukanie pól posiadłości za pomocą wykrywacza metali. King miał nadzieję, że odnajdzie cenne monety czy nawet klejnoty z dawnych wieków. Na terenie, na którym 50 lat temu pasły się krówki, wykrywacz metalu dał sygnał. Łowca skarbów zaczął kopać. Liczył, że natrafi na srebrne pensówki lub złote korony z czasów dynastii Tudorów czy też Stuartów, a zamiast monet wydobył z ziemi rolexa. Szczęśliwy, że odniósł sukces, zwrócił zegarek właścicielowi.
„Naprawdę jestem zadowolony. Przetrwała tylko połowa bransoletki, druga uległa zniszczeniu. Mam więc zegarek, który, niestety, nie chodzi. Nie będę go naprawiał, bo kosztowałoby to majątek. Zachowam rolexa jako pamiątkę. Jestem wdzięczny Liamowi Kingowi, który przecież mógł nie przyznać się do znaleziska. Zachęciłem go też do dalszych poszukiwań. Na terenie Treflach Hall z pewnością czekają na odkrycie inne cenne przedmioty z przeszłości” – powiedział farmer.