Cisza i spokój kojarzą nam się z ukojeniem rozbuchanych emocji, spowolnieniem życiowej pogoni i natłoku myśli. Są też uznawane za remedium na przebodźcowanie. Niestety, nie zawsze. Czasem bywają wręcz przyczyną niepokoju. Przykładem jest komora bezechowa znajdująca się w Orfield Laboratories w Minneapolis (USA). Wpisano ją do „Księgi rekordów Guinnessa” jako najcichsze miejsce na świecie. Można tu usłyszeć bicie własnego serca i szum krwi w żyłach. Przestrzeń izolowana od zewnętrznych i wewnętrznych bodźców dźwiękowych pochłania 99,9 proc. dźwięków, osiągając poziom hałasu -24,9 decybela. Nie każdy jest w stanie znieść pobyt w tym pomieszczeniu. Niektóre osoby czują się tutaj przytłoczone i zdezorientowane… Bo – jak mówi założyciel laboratorium Steven Orfield – im ciszej w pokoju, tym więcej rzeczy słyszysz. Godzina pobytu w komorze kosztuje 90 dolarów. Korzystają z niej nie tylko ludzie, ale także potężne instytucje i firmy, m.in. NASA podczas przygotowań astronautów do lotu, zaś Harley-Davidson i Whirlpool testują w niej dźwięki generowane przez swoje produkty.
Ekstremalne doświadczenie w komorze Orfield Laboratories
W najcichszym miejscu świata w Orfield Laboratories w Minneapolis, gdzie pochłaniane jest 99,9% dźwięków, ludzie i instytucje testują wytrzymałość zmysłów, słysząc bicie serca i szum własnej krwi w żyłach.
