R E K L A M A
R E K L A M A

Golf Rodzinny i zadzioRny. Recenzja Golfa R

„Niemiecki król kompaktów” kojarzy się z nudą. Solidny, popularny, ale pozbawiony ikry. Jego mocniejsza, dla wielu kultowa, odmiana GTI pozostawia niedosyt. Dopiero Golf z dodatkową literą R w nazwie przynosi takie doznania, jakich oczekuje się od rasowego hot-hacha. W przeciwieństwie do GTI dostępny jest także w odmianie kombi, co sprawia, że otrzymujemy pożądaną mieszankę praktycznego auta z wozem podnoszącym adrenalinę. I co istotne, dostępnym za nieprzesadnie wygórowane pieniądze...

Fot. Maciej Woldan

Na widok niebieskiego Golfa kombi z wielkimi srebrnymi lśniącymi dwiema podwójnymi końcówkami układu wydechowego osoba niezaznajomiona z gamą Volkswagena orzekła, że wygląda on jak wytwór tandetnego, taniego i bardzo naiwnego tuningu. Duża litera R umieszczona pod znaczkiem oznacza jednak, że nikt tu niczego nie udaje i niczego nie doczepił w garażu na własną rękę. Końcówki są prawdziwe, a pozornie „przerobiony” Golf to w rzeczywistości najmocniejsza seryjna, bo aż 333-konna, odmiana. Wiele więcej zewnętrznych oznak, że to najostrzejszy wariant, nie ma. 19-calowe felgi o diamentowym szlifie, obniżony prześwit nadwozia, kilka dodatkowych emblematów R i… tyle. Kompaktowy Volkswagen nie krzyczy całym sobą, że jest szalenie szybki. Dla szukających poklasku to wada, dla żądnych kamuflażu – zaleta.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-12-03

Maciej Woldan