R E K L A M A
R E K L A M A

Morawiecki pod odstrzałem PiS. W tle konflikt z Ziobrą i niechęć wobec Nawrockiego

Według doniesień medialnych decyzja o nieuwzględnieniu Mateusza Morawieckiego w zespole programowym Prawa i Sprawiedliwości miała wywołać wewnętrzne poruszenie w partii, a w sprawę rzekomo zaangażował się osobiście Jarosław Kaczyński. Jak jednak twierdzi jeden z rozmówców z PiS, to właśnie prezes miał ostatecznie zaakceptować takie rozwiązanie.

Fot. YouTube

Nieobecny na liście

Sprawa zaczęła się od weekendowych doniesień, zgodnie z którymi przygotowaniem nowego programu partyjnego mieli zająć się Jacek Sasin, były minister aktywów państwowych, oraz europosłowie Patryk Jaki i Tomasz Bocheński. Wśród wskazanych nazwisk nie znalazł się jednak Mateusz Morawiecki.

Jak relacjonują twórcy „Algorytmów Władzy”, grupa określana żartobliwie mianem „maślarzy”, związana m.in. z Przemysławem Czarnkiem, Bocheńskim i Sasinem, miała uzyskać aprobatę Jarosława Kaczyńskiego na publiczne podważanie pozycji byłego premiera.

Genezy całej sprawy można upatrywać się w wyborach prezydenckich. Mateusz Morawiecki nie był bowiem zadowolony ze startu Karola Nawrockiego, licząc nawet, że PiS dokona zmiany kandydata. Podobne zdanie na ten temat miał Andrzej Duda. Według części kierownictwa PiS właśnie w tym momencie środowisko związane z Mateuszem Morawieckim miało rozpocząć działania zmierzające do stworzenia odrębnego ugrupowania.

Jak twierdzą te źródła, fundament nowego projektu politycznego miałby zostać oparty na współpracy byłego prezydenta, byłego premiera oraz byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka.

Morawiecki niechętny Ziobrze

W ubiegłym tygodniu Mateusz Morawiecki w rozmowie z portalem Gazeta.pl odniósł się do pytania o ewentualny powrót Zbigniewa Ziobry na stanowisko ministra sprawiedliwości w przypadku ponownego objęcia przez niego funkcji premiera. Zadeklarował, że w takim scenariuszu nie przewiduje dla Ziobry miejsca w swoim rządzie. Podkreślił również, że odmówiłby przyjęcia misji tworzenia gabinetu, gdyby warunkiem miało być powierzenie mu ponownie tego resortu.

PAP zwróciła się do polityków PiS z pytaniami o atmosferę panującą w partii oraz o aktualne relacje między PiS a Zbigniewem Ziobrą i jego zwolennikami. Jak przekazał jeden z anonimowych przedstawicieli kierownictwa partii, najbardziej napięte mają być stosunki między Mateuszem Morawieckim i jego zapleczem a właśnie środowiskiem związanym z Ziobrą. Rozmówca wskazał przy tym na przytoczona wypowiedź Morawieckiego dla Gazety.pl.

Według informatora Mateusz Morawiecki i środowisko Zbigniewa Ziobry pozostają w konflikcie od wielu lat, co było widoczne już w czasie rządów PiS, a obecnie napięcia te jeszcze się pogłębiają. Z tego powodu w partii nie widać szczególnego zapału do zdecydowanej obrony Ziobry, mimo że politycy wywodzący się z dawnej Suwerennej Polski oczekują wspólnego zaangażowania w budowanie narracji na jego rzecz.

Sam prezes Kaczyński ma jednak póki co twardo bronić stanowisko, zgodnie z którym ugrupowanie ma bronić Ziobrę za wszelką cenę. Zdaniem informatorów nie jest to jednak intensywne działanie.

Żarty z Romanowskiego

Rozmówca PAP podkreślił także, że poza zwolennikami Ziobry większość członków partii żartuje sobie z Marcina Romanowskiego, który rzekomo chciałby wsadzić wszystkich na dożywocie. Chodzi o przygotowaną przez byłego wiceszefa MS listę 384 osób, które według Romanowskiego po ewentualnej przegranej PiS miały odwagę przywracać praworządność w Polsce, a które sam obecnie planuje rozliczyć, przebywając na Węgrzech.

Jak dodało źródło, poza politykami z dawnej Suwerennej Polski, reszta partii uważa listę za absurdalną i wyśmiewa jej autora, uznając, że Romanowski wystawia się na pośmiewisko takimi działaniami.

2025-11-27

SJS na podst. Salon24, Onet, TVN24