22 października wieczorem sieć obiegła wiadomość, że legendarna BB nie żyje. Autorem tej sensacji był francuski influencer Aqababe, znany z publikowania plotek o celebrytach. Napisał na Instagramie, że aktorka zmarła dziś, a nawet że zamówiono już trumnę. W ciągu kilku godzin informacja zaczęła krążyć po francuskim internecie. Tysiące użytkowników udostępniały newsa, komentowały, składały kondolencje.
Gwiazda zareagowała błyskawicznie. Na swoim koncie X napisała krótko: Nie wiem, co za idiota rozpuścił tę fałszywą wiadomość o mojej śmierci, ale wiedzcie, że mam się dobrze i nie zamierzam jeszcze składać broni. 91-letnia Bardot, która niedawno przeszła operację w szpitalu w Tulonie, wróciła już do swojego domu w Saint-Tropez i poprosiła o uszanowanie prywatności.
Ten epizod ponownie otworzył dyskusję o sile fake newsów, zwłaszcza tych dotyczących życia i śmierci znanych osób. W rzeczywistości podobne plotki są starsze niż internet. W 1886 roku paryska prasa „uśmierciła” Charles’a Baudelaire’a, w 1942 roku gazety donosiły o odejściu „po długiej chorobie” Josephine Baker, która w rzeczywistości zmarła w 1975 roku.
Jednak internet sprawił, że to zjawisko nabrało niespotykanego dotąd zasięgu. W marcu 2024 roku plotki musiał dementować Pałac Buckingham, kiedy rosyjskie media rozpuściły wiadomość, że król Karol III nie żyje. Ozzy Osbourne dowiedział się o swojej śmierci z YouTube’a. Nie jestem martwy! Nigdzie się nie wybieram! – złościł się w swoim podcaście. Britney Spears została „uśmiercona” po włamaniu na oficjalne konto Sony Music, a autor Gry o tron, George R.R. Martin, sięgnął po słynny cytat Marka Twaina: Plotki o mojej śmierci są mocno przesadzone. I dodał, że zamierza pożyć jeszcze długo, dokończyć książki i dopiero wtedy rozważyć zejście ze sceny.
Wpadki zdarzają się nawet poważnym mediom. Słynny stał się „incydent CNN” w 2003 roku, kiedy na serwerach medialnego giganta internauci znaleźli gotowe szkice nekrologów słynnych osób. Wśród nich znajdowały się teksty poświęcone Fidelowi Castro, Nelsonowi Mandeli, papieżowi Janowi Pawłowi II, Ronaldowi Reaganowi, Dickowi Cheneyowi i Geraldowi Fordowi. Większość z nich była wówczas w doskonałym zdrowiu. Na dodatek część nekrologów zawierała groteskowe pomyłki: Jan Paweł II rzekomo „uwielbiał wyścigi samochodowe”, a Dick Cheney, którego nekrolog najwyraźniej powstał na bazie szablonu notatki o Królowej Matce, został nazwany „ulubioną babcią Wielkiej Brytanii”. Podobny skandal wybuchł w listopadzie 2020 roku, gdy Radio France Internationale przez pomyłkę opublikowało około 100 przedwczesnych nekrologów. Na liście znaleźli się m.in. Clint East wood, Sophia Loren, Pelé, Jimmy Carter, Ajatollah Ali Chamenei, Raúl Castro, a także… Brigitte Bardot. Stacja tłumaczyła się „poważnym błędem technicznym” podczas aktualizacji strony.
Ale jest także druga strona medalu. To celebryci, którzy naprawdę zmarli, lecz część świata wciąż wierzy, że żyją. Elvis Presley jest najlepszym przykładem tego rodzaju mitu. Choć zmarł w 1977 roku, fani od dekad utrzymują, że żyje, może w Ameryce Południowej, a może na bezludnej wyspie. Podobne teorie krążą o księżnej Dianie. Niektórzy twierdzą, że upozorowała własną śmierć, by uciec od medialnego piekła i brytyjskiej monarchii. Plotka towarzyszyła ludziom od zawsze. Dziś ma jednak lepsze narzędzia. Wystarczy jeden post, by śmierć stała się viralem rozchodzącym się w sieci szybciej niż jakiekolwiek dementi.