R E K L A M A
R E K L A M A

Na wieki wieków Chopin… [FELIETON MARTENKI]

Choć pogaszono już światła i wypastowano parkiety w Filharmonii Narodowej, a laureaci porozjeżdżali się z koncertami, zacierając fatalne wrażenie po szefie jury Ohlssonie, który cichcem wyjechał przed wszystkimi, to z mediów Chopin nie znika. Jednym z powodów jest film Michała Kwiecińskiego „Chopin, Chopin”, sławny z kolosalnego budżetu, a sławniejszy ze swej zmarnowanej szansy.

Eryk Kulm jako Chopin /Źródło: YouTube

Na początku października zaniepokoiła mnie sugestia wytrawnego jak chardonnay recenzenta „Rzeczpospolitej” Jacka Marczyńskiego, pytającego z pewną taką nieśmiałością: czemu polskim kandydatem do Oscara jest film Agnieszki Holland o Kafce, a nie dzieło Kwiecińskiego o Chopinie? Zaniepokoiła mnie ta supozycja z dwóch powodów: albo ktoś w naszej kinematografii nie lubi Chopina, albo red. Marczyński filmu jeszcze nie widział. Formułuję taką tezę, gdyż obejrzałem go, w drugim dniu wyświetlania, w łódzkim Multikinie, w sali w jednej trzeciej wypełnionej. I choć film podobał się dzięki scenografii i teatralnemu rozmachowi, grze Eryka Kulma i innych, to wyszedłem z kina z przekonaniem, że film na Oscara się nie nadaje. Bo się nie udał, a nie mógł się udać, bo jest o niczym. Tak, oczywiście, jest o Chopinie, gruźlicy, romansie z George Sand, socjecie i umieraniu. Ale nie ma w nim tego, co w filmie najważniejsze: mocnej opowieści. Nie ma wciągającej akcji, bo nie ma dobrej opowieści, która jest istotą wybitnego filmu. Film Kwiecińskiego jest zlepkiem epizodów rzuconych w pyszne dekoracje. Nic w nim nie niesie historii, nawet muzyka jest tylko dekoracją. Metodą narracji zdaje się chaos i wyznanie wiary, że Chopin geniuszem był. Szyderczo gratulujemy także scenarzyście! „Film idealny na streaming: oglądasz, zapominasz. Proste. Szkoda” spuentowała Karolina Korwin-Piotrowska. A przecież wszystko było jak trzeba! 120 dni zdjęciowych, 260 aktorów, 5000 statystów, 300 historycznych pojazdów i sześć setek osób pracujących w produkcji. I co? I nic.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-11-08

Henryk Martenka