R E K L A M A
R E K L A M A

„Zegar piaskowy” Kapuścińskiego. Brzytwą po mediach

Są takie książki reporterskie, które nawet czytane po latach zachowują pierwotną świeżość. Dla mnie jedną z nich jest „Cesarz” Ryszarda Kapuścińskiego. Najsłynniejszy polski reportażysta powrócił do mojej wyobraźni za sprawą wydanej nie tak dawno książki „Zegar piaskowy” (wyd. Czytelnik, 2024).

Fot. Public Domain Pictures

Kapuściński już w latach 70. XX wieku był moim idolem i do dziś nim pozostał. To on sprawił, że warto czytać reportaże, bo można w nich znaleźć dużo więcej niż prosty opis banalnych lub niezwykłych faktów. Kapuściński był mistrzem celnej metafory, artystą w opisie skomplikowanych zdarzeń, bo potrafił nie tylko przedstawiać obrazy świata, ale drobiazgowo je analizował i rozkładał na czynniki pierwsze. Był największym wśród reportażystów filozofem reportażu. Ale nie każda jego książka zasługuje na takie samo uznanie.

„Zegar piaskowy” przeleżał w rękopisie 40 lat, od 1984 roku – roku orwellowskiego – i ten fakt wydaje się ciążyć na tej publikacji. Gdybyśmy jego treść poznali w tamtym okresie, to i lektura z pewnością byłaby bardziej zachłanna i zaangażowana, a refleksje i tezy cechowałyby świeżość i oryginalność. Po latach wydaje się, że zapiski często są tylko informacją o ówczesnym stanie umysłu Autora i przypominają nam, że był on krytyczny wobec ówczesnej władzy, choć ta mogła się tylko tego domyślać. Ale mimo że z pewnością nie jest to dzieło na miarę „Cesarza” czy „Szachinszacha”, to jednak warto do niego zajrzeć.

„Zegar piaskowy” można porównać do „Lapidariów”, choć jest zapisem bardziej intymnym, nieocenzurowanym, ukrytym przed oczami komunistycznej władzy. Są tu jednak myśli i szkice, nad którymi nie można przejść obojętnie – refleksje, które mogą stać się inspiracją do szerszych deliberacji. Wskażę tylko kilka, które zwróciły moją uwagę, resztę pozostawiając dociekliwości czytelników.

O barbarzyństwie: „Rzeczywiste barbarzyństwo zaczyna się w momencie, kiedy nikt już nie potrafi ocenić, nikt już nie wie, że to, co czyni, jest barbarzyństwem”. Wizjoner? Potrafił przewidzieć stan Polski Anno Domini 2025?

O wolności: „Wolność poruszania się jest najbardziej podstawową formą wolności”. A my zamiast dążyć do świata bez granic, budujemy nowe, stawiamy mury i zasieki. Jeszcze tylko odwołajmy Schengen, a staniemy się więźniami we własnym kraju.

O ślepym kulcie siły i o „pogardzie wszystkiego, co jest niuansem, refleksją, półtonem, pastelem”. W takim świecie chodzi o „zniszczenie przeciwnika (…) pełno w nim zaciśniętych szczęk, piany na ustach, nienawistnych spojrzeń”. Można spytać: co się zmieniło od 1984 roku? Wszystko się zmieniło; żeby wszystko było tak jak dawniej?

Na koniec przestroga: „Ci, którzy żyją w warunkach demokracji, są wobec siebie dużo bardziej tolerancyjni i wyrozumiali niż ci skazani na władzę autorytarną. W tym drugim wypadku znajdujemy się w świecie nieustannych inwektyw, potępień, wyklęć i nienawiści”. Świat opisywany przez Kapuścińskiego był światem dynamicznych przemian, w którym rewolucje dokonywały się na naszych oczach. „Zegar piaskowy” to książka, która ów świat spowalnia i mimowolnie stawia pytania o kondycję Polski i Polaków A.D. 2025: kim jesteśmy? Co o sobie wiemy? Dokąd zmierzamy? To nie jest lektura na plażę. Wymaga ciszy i skupienia. 

2025-08-02

Marek Palczewski, (WA