R E K L A M A
R E K L A M A

Giertych groził adwokatce? Sam chciał przejąć sprawę „Buddy”

Jak ustaliła Wirtualna Polska, Roman Giertych żądał dostępu do akt sprawy znanych youtuberów, mimo że formalnie w niej nie występował. Miał też grozić innym adwokatom i fałszywie twierdzić, że reprezentuje osobę, która wcale nie chciała, aby stanowił on jej obrońcę.

Fot. YouTube

Groźby wobec adwokatki

Dziennikarze Wirtualnej Polski ujawnili kulisy sprawy znanego youtubera Kamila Labuddy (ps. „Budda”) i jego partnerki Aleksandry Krchy (ps. „Grażynka”), którzy usłyszeli zarzuty w związku z loteriami. Ich znajomy, „Kamil z Ameryki”, bez ich wiedzy opłacił prawników Romana Giertycha i Jacka Duboisa.

Ponieważ „Grażynkę” reprezentowało już trzech obrońców, czyli maksymalna dozwolona liczba, Giertych próbował nakłonić jednego z nich do rezygnacji. Była to adwokatka Katarzyna  Walukiewicz. Roman Giertych twierdził, że działa na prośbę rodziny podejrzanej, a gdy spotkał się z odmową, miał grozić prawniczce.

Ostatecznie, w związku ze wspomnianą maksymalną liczbą adwokatów, prokuratura odmówiła jego udziału w sprawie. Zgodnie z doniesieniami do sprawy „Buddy” próbował dołączyć również Jacek Dubois, częsty współpracownik Romana Giertycha, jednak i ta próba zakończyła się niepowodzeniem.

Podejrzane wiadomości

Według ustaleń Wirtualnej Polski Roman Giertych miał również kontaktować się z pozostałymi obrońcami Aleksandry Krchy, próbując nakłonić ich do przekazania mu uprawnień do działania w sprawie, grożąc ich wykluczeniem z postępowania. Niedługo później do kancelarii jednego z adwokatów, Kacpra Stukana, wpłynął e-mail rzekomo od matki Krchy, w którym wypowiedziano mu pełnomocnictwo i zażądano przekazania dokumentów. Adwokaci mieli jednak świadomość, że kobieta nie posługuje się komputerem. Dołączony dokument pozbawiony był metadanych, które pozwoliłyby ustalić autora czy datę jego powstania.

Wkrótce po otrzymaniu wiadomości Stukan miał otrzymać SMS-a od Giertycha, który powoływał się na ustne pełnomocnictwo matki do wypowiadania pełnomocnictw w imieniu córki, rzekomo udzielone przed jej aresztowaniem.

Stukan skontaktował się z matką Krchy, która twierdziła, że e-mail należy do niej, choć – jak zauważyli dziennikarze – skrzynka była zarejestrowana w domenie używanej przez kancelarię Giertycha. Sama Aleksandra Krcha, z którą adwokat rozmawiał w areszcie, zaprzeczyła, by udzielała matce jakichkolwiek pełnomocnictw.

Giertych odpowiada

Roman Giertych, odpowiadając na pytania dziennikarzy, poinformował, że działał na podstawie upoważnienia udzielonego przez bliskiego członka rodziny podejrzanej i podkreślił, że ostatecznie doszło do rozliczenia między stronami.

Cały materiał określił jako próbę podważenia reputacji jego kancelarii, sugerując, że ma to związek z jego rolą obrońcy Tomasza Mraza – świadka, który ujawnił rzekome powiązania finansowe między redakcją WP.pl a Funduszem Sprawiedliwości, z którego środki miały być wykorzystywane do promowania polityków PiS.

Sprawa „Buddy” i jego loterii

Kamil Labudda, czyli „Budda”, to jeden z najpopularniejszych i najbogatszych polskich twórców internetowych. Dzięki loteriom i akcjom charytatywnym zdobył ogromną popularność, ale też popadł w problemy prawne. W październiku 2023 roku został zatrzymany przez CBŚP na zlecenie prokuratury.

Śledczy zarzucili podejrzanym unikanie podatków poprzez sprzedaż losów na loterię razem z e-bookami, co pozwalało im płacić tylko 5% VAT zamiast 23%. W ocenie prokuratury było to oszustwo wobec fiskusa. Dodatkowo postawiono im zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kierowania nią oraz prania pieniędzy.

Według śledczych „Budda” i jego wspólnicy mogli obracać kwotą 126 mln zł. W ramach postępowania zabezpieczono majątek o wartości ok. 140 mln zł, w tym 51 luksusowych samochodów, nieruchomości i 77 mln zł na kontach bankowych.

2025-07-14

SJS na podst. Onet, Wirtualna Polska, Gazeta.pl