R E K L A M A
R E K L A M A

AI na prezydenta. Brzytwą po mediach

Sztuczna inteligencja wkracza coraz mocniej w nasze życie. Korzystają z niej wszyscy, którzy potrafią. Nawet naukowcy posługują się nią do analizy danych, tworzenia pytań badawczych czy stawiania hipotez i nie widzą w tym niczego niestosownego, a studenci piszą, podpierając się nią, prace licencjackie i magisterskie.

Rys. Gemini

Ja też spróbowałem z pomocą AI napisać reportaż i gdy podałem kilka faktów, daty i miejsce wydarzenia oraz źródła informacji, sztuczna inteligencja stworzyła w ciągu kilkudziesięciu sekund tekst, nad którym prawdopodobnie siedziałbym kilka godzin. Może więc sztuczna inteligencja powinna zostać prezydentem RP?

Mamy problem z prezydentami, z których kilku ostatnich było prezydentami tylko połowy Polaków. AI mogłaby reprezentować nas wszystkich. Byłaby bardziej efektywna od człowieka, niepartyjna, nie kierowałaby się emocjami, tylko racjonalnie rozstrzygała spory i problemy, nie miałaby kumpli, których chciałaby ułaskawić, nie polaryzowałaby polskiego społeczeństwa, nie przymykała oczu na wybryki kiboli… I znałaby wszystkie języki świata! Trzeba naprawdę się zastanowić, do czego prezydent w naszym kraju jest potrzebny. W sumie myślę, że AI mogłaby być lepszym prezydentem od Karola Nawrockiego. Bo czy bezstronność, odporność na korupcję, naciski polityczne, poczucie sprawiedliwości, brak nienawiści, nieuleganie populizmowi i fake newsom nie są dostatecznym argumentem, by w to uwierzyć?

AI należy do sfery komunikacji. To z nią komunikują się miliony ludzi na całym świecie. To ona jest dziś hubem komunikacyjnym, bo „ucieleśnia” tezę Paula Watzlawicka, że nie można się nie komunikować, albowiem nawet milczenie zawiera informację. Tego, niestety, nie rozumiał przez półtora roku polski rząd, który nie miał rzecznika prasowego, więc komunikował się milczeniem. Teraz rzecznik Adam Szłapka będzie się komunikował ze społeczeństwem i miejmy nadzieję, że formą komunikatu nie będzie milczenie. Niestety, z rozmowy w TVN prowadzonej przez Piotra Kraśkę nie dowiedzieliśmy się, jaka będzie opowieść rządu na kolejne dwa i pół roku. Obawiam się, że taki komunikat nie trafi do młodego pokolenia, które zadecyduje o przyszłości Polski w kolejnych wyborach w 2027 roku. Obejrzałem ostatni spot reklamujący Krajowy Plan Odbudowy pt. „Przyspieszamy Polskę”. Naprawdę świetny – krótki, dynamiczny, przekonujący, dobrze zmontowany kalejdoskop najważniejszych osiągnięć i planów (szybka kolej, autostrady, place zabaw, nowoczesne rolnictwo, szybki internet etc.) Dlaczego rząd nie miał i nie ma pomysłu, by takie spoty służyły na Tik- Toku, Instagramie, platformie X i wszędzie tam, gdzie można dotrzeć do młodego pokolenia, do pokazania tego, co w Polsce dokonało się przez ostatnie lata. Wydaje się, że sztuczna inteligencja lepiej zaprojektowałaby kampanię reklamową rządu i kampanię Rafała Trzaskowskiego, niż zrobiły to osoby z jego sztabu.

Dwa i pół roku to dużo i mało. Czeka nas kohabitacja rządu z prezydentem. Nie łudźmy się, że Sąd Najwyższy dopuści ponowne przeliczenie głosów we wszystkich komisjach. Nie po to PiS majstrował przy obsadzaniu stanowisk sędziowskich, by teraz się poddać. I choć większość społeczeństwa chce takiego przeliczenia, to jest ono mało prawdopodobne, choć byłoby sprawiedliwe. Gdyby to sztuczna inteligencja zliczała głosy od początku do końca, toby się nie pomyliła, ale inaczej musiałby wyglądać cały proces głosowania. Głosowanie na kartkach, podczas gdy każdy członek komisji może dostawić krzyżyk, to anachronizm. To błąd. I choć mylić się – jak mówili starożytni – jest rzeczą ludzką, to tkwić w błędzie jest głupotą. Na wnioski nie jest jeszcze za późno. 

2025-06-26

Marek Palczewski