Podróżnik postanowił, że tym razem, nie bacząc na to, czy kolejka do Hagii Sophii będzie ogromna, czy nie – musi do niej wejść. Tak też się stało i królik obejrzał wnętrze świątyni, którą dobrze pamiętał ze stron podręcznika do historii. Budynek powstał już w 537 roku naszej ery, ale przez setki lat się rozrastał i przechodził z rąk do rąk wyznawców różnych religii. Obecnie parter pełni funkcję meczetu, a umieszczone na wysokich kolumnach galerie udostępnione są dla turystów. To właśnie spacerując po nich, Kazik miał szansę poczuć klimat najważniejszego i przeogromnego zabytku kultury bizantyjskiej ufundowanego przez cesarza Justyniana I Wielkiego.
Głodny wrażeń i poznania nowych zakątków Stambułu królik wybrał się do dzielnicy Balat. Niegdyś mieszkali w niej Grecy i Ormianie oraz wypędzeni z Hiszpanii w XV wieku Żydzi. Teraz najwięcej uwagi przyciągają tu kolorowe, wąskie domki mające od kilkudziesięciu do dwustu lat. W wielu miejscach można zobaczyć wystawione na chodnikach stare meble, zabawki, torby czy ozdoby. Nad nimi i spiralami krętych, stromych uliczek góruje wielki ceglany gmach prawosławnego liceum Fener otwartego w XIX wieku. Sama szkoła jednak sięga tradycjami do XV wieku, uczyli się w niej książęta i dzieci z bogatych rodzin. Na szczycie gmachu Kazik dopatrzył się kopuły. Później dowiedział się, że mieści się tam klasa do nauki astronomii, wyposażona w zabytkowy teleskop.
Pod wieczór królik pokicał pod strzelistą wieżę Galata. To jeden z bardziej rozpoznawalnych punktów w mieście. Z Galatą wiąże się także historia początków lotnictwa. W 1631 roku miał z niej skoczyć i poszybować na skonstruowanych przez siebie skrzydłach wynalazca Hezarfen Ahmed Çelebi. Mężczyźnie udało się pokonać cieśninę Bosfor, przelecieć ponad 3 km i wylądować w azjatyckiej dzielnicy Üsküdar.
Wisienką na torcie w stambulskiej wycieczce Kazika miało być Muzeum Kotów. Zobaczył tam kilka obrazów z kotami, drapak oraz wypoczywające w spokoju mruczki. Podróżnikowi zabrakło tam jednak czegoś, co mogłoby zaciekawić wszystkie dzieci. Docenił jednak sam pomysł, gdyż zebrane przez muzeum fundusze przeznaczane są na pomoc ulicznym kociakom. A tych w samym Stambule jest kilkaset tysięcy.