R E K L A M A
R E K L A M A

Urodzić się i więcej nic [FELIETON OGÓRKA]

Jeśli nie byliście w Hiszpanii w trakcie Wielkiego Tygodnia, to nie macie pojęcia, jak przeżywane może być takie misterium. W znanym sporze „o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy” (albo odwrotnie) my nad Wisłą ewidentnie optujemy za usypiającą kołysanką w stajence, podczas gdy inne kultury pociągają niehamowane konsekwencje, do jakich takie urodzenie doprowadza. 

Fot. Pixabay

Wygląda na to, że nam wystarcza samo urodzenie, a o tym, że to zaledwie wstęp do czegoś, co nastąpi potem, wolimy nie myśleć. Samo urodzenie znaczy u nas ciągle więcej i więcej. Nawet socjologia jest zgodna, że młodych podzielić da się już tylko na dwie grupy społeczne: tych, którym rodzina zapewniła mieszkanie, i tych – którym nie. Zmienia to i różnicuje całkowicie ich pozycję na starcie, jako że, o ile wszystko inne – wykształcenie, posadę, rodzinę itd. – można samemu zdobyć, to mieszkania nie będzie się miało, jeśli się go nie odziedziczy. Zapewnia coś, jak dawniej tytuł szlachecki, a nawet więcej, bo do spieniężenia w każdej chwili.

Rzeczywistość coraz wyraźniej na każdym kroku daje młodym do zrozumienia, że nic lepszego niż urodzenie w życiu ich nie spotka. Zawsze były kariery (adwokaci, notariusze), w których robieniu najważniejsze było pochodzenie z branżowej rodziny. Teraz przekazywanie intratnych zajęć dzieciom to już reguła, jaką najbardziej widać po popkulturze. Aktorem serialowym, szansonist(k)ą itd. już prawie nie da się zostać inaczej niż w spadku po rodzicach. Tyle beztalencia w obecnych „wytworach” kultury łatwo wytłumaczyć tym, że kiszą się one w zamkniętych kręgach towarzyskich i rodzinnych.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-04-16

Michał Ogórek