R E K L A M A
R E K L A M A

Dzieci nie rodzą się złe. Jedyna taka placówka

Zakład Poprawczy i Schronisko dla Nieletnich w Zawierciu jest jedyną w Polsce tego rodzaju placówką dla dziewcząt.

Fot. Facebook

Mamy tu wychowanki od 13. do 21. roku życia. Kiedyś przyjmowaliśmy tu dziewczęta ukarane za drobne czyny (…), teraz trafiają te, które popełniły czyny zabronione, często najcięższe. Próby dokonania zabójstw, gwałty, rozboje. Czas pobytu różni się w zależności od przypadku – mówi Robert Kleszcz, dyrektor placówki.

Do poprawczaka przyjeżdżają przestraszone, ponieważ o zakładzie krążą negatywne opinie.

– Jesteśmy takim straszakiem. Mówi się, że tu można zostać pobitym. To nie jest prawda. Jest to bardzo krzywdzący stereotyp. Dużo czasu musi minąć, żeby go odczarować. Do placówki trafiają często osoby uzależnione. – Głównie od środków psychoaktywnych, ale też od alkoholu. Niestety, uzależniają się coraz młodsze dziewczęta. Zdarzały się skrajne przypadki, kiedy czternastolatka miała podejrzenie marskości wątroby, bo od siódmego roku życia była pojona alkoholem przez ojca. W parze z uzależnieniami idą często zaburzenia psychiczne. W zakładzie zatrudniamy psychologów, pedagogów, terapeutów, psychiatrę. Prowadzimy terapię indywidualną i grupową. Każdej wychowance chcemy realnie pomóc.

Dyrektor tłumaczy, że nie ma złych dzieci. – One nie rodzą się złe, ale rodzą się w złym środowisku (…). W rodzinach rozbitych, niepełnych, uzależnionych, gdzie nie są objęte opieką. I potem trafiają tu dziewczyny zaniedbane, po przemocy fizycznej, seksualnej, wykorzystywane przez bliskich i znajomych już od najmłodszych lat.

Nikt nigdy nie chciał zauważyć ich problemów.

Schemat często się powtarza. Dzieci z patologicznych domów są czasami brudne albo w siniakach. Nie jeżdżą na wycieczki, bo nie mają pieniążków. Nie ćwiczą na WF-ie, bo wstydzą się rozebrać. Zaczynają być odrzucane przez grupę rówieśniczą, padają ofiarą kpin, żartów, są wytykane palcami. W konsekwencji dziecko z problemami przestaje chodzić do szkoły, a wielu nauczycieli nie ma tej świadomości albo nie chce jej mieć. Mało kto chce takie dzieci widzieć. To cienie, które szukają przynależności. Znajdą ją w środowisku osób, które mają takie same problemy. Tam nie będzie się nikt z nich śmiał, nie będzie na nich narzekał. Ale w tym środowisku wzajemnie się nakręcają i wyrabiają sobie złe nawyki (…). 

2025-04-09

E.W. na podst. natemat.pl