Pani Agata próbowała się rozwieść, ale sąd nie dał rozwodu, uzasadniając to dobrem maluchów. I postanowił przedłużyć fikcję małżeństwa, które rozpadło się już wiele lat temu. Z punktu widzenia prawa lokalowego gmina ma rację. Jednak względy medyczne i zdrowy rozsądek mówią zupełnie co innego. Umieszczenie niepełnosprawnych psychicznie dzieci w lokalu ojca, który ich nie chce i jest poważnie zaburzony, to wielka krzywda dla piątki dzieciaków. Oczywiście każdy rodzic, który ma odpowiednie warunki, ma prawny obowiązek zapewnienia dachu nad głową dzieciom, które za jego sprawą przyszły na świat. Trudno sobie jednak wyobrazić, że zostaną one wprowadzone wraz z matką do mieszkania ojca siłą, w asyście policji i komornika. Z drugiej strony nie jest dopuszczalna eksmisja na bruk niepełnosprawnych małoletnich. A więc być może jednak sąd przyzna tej niepełnej rodzinie lokal socjalny. Pytanie tylko po co? Przecież już taki lokal zajmują.
Nie da się ojca, który cierpi na chorobę psychiczną, zmusić do zaopiekowania się dziećmi. Taki przymus może tylko zaszkodzić zarówno jemu, jak i dzieciom. Tak jak nie było sensu przedłużać małżeństwa, które od lat istnieje tylko na papierze. Gdyby sąd nie odmówił pani Agacie rozwodu, nie byłoby powodu wszczynać sprawy o eksmisję. Postaramy się, aby sąd cywilny naprawił błąd sądu rodzinnego i odrzucił pozew o eksmisję tej i tak dotkniętej przez los rodziny.
Zaraz po pani Agacie pojawiła się w Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej pani Monika. Od 7 lat jest wdową. Mąż był uzależniony od alkoholu i stosował przemoc. I to on doprowadził do zadłużenia mieszkania. Po jego śmierci musiała sobie radzić, dysponując śmiesznie niskim budżetem. Ale teraz kiedy dzięki nowym przepisom sytuacja samotnej matki niepełnosprawnego Piotrusia się poprawiła, płaci czynsz regularnie. Zawarła z burmistrzem umowę o spłacie ratalnej zadłużenia. I regularnie obok czynszu wpłaca dodatkowo 500 zł do kasy miasta. A mimo to gmina zamierza ją z synkiem wyeksmitować do lokalu socjalnego. A pomoc społeczna, zamiast pomagać, czyni starania, aby samotnej matce odebrać prawa rodzicielskie. Dlaczego? Bo nie potrafi rzekomo zapewnić dziecku dachu nad głową. A przecież jest troskliwą mamą i nie grozi im bezdomność, tylko co najwyżej przeprowadzka do lokalu socjalnego o mniejszej powierzchni.