R E K L A M A
R E K L A M A

Tak ludzie ratują swój dobytek po powodzi. Co z ubezpieczeniami?

W tym mieście lepiej nie pytać, jak się powodzi, albo czy przedsiębiorcy przewidują falę zwolnień. Powiedziano mi to w Głuchołazach, które powoli podnoszą się z piekła, jakie w połowie września zgotowała im zbuntowana rzeka Biała Głuchołaska. 

Fot. Wojciech Barczak

W Głuchołazach wszechobecny jest pył. Wydobywa się spod wielkich udarowych młotów ekip remontujących ulice, spod wierteł mieszkańców zbijających namoczone tynki swych domów i spod kół wielkich ciężarówek wywożących całymi dniami ten „urobek” na wysypiska. Kto miał wodę na wysokości metra, zbija tynk przynajmniej pół metra wyżej. Komu zalało podłogę, też odsłania ściany, bo mury wciąg nęły wilgoć i jak bibuła powoli wsysają ją cegła po cegle do góry. Wygląda to wszystko jak zorganizowana demolka i niech tak wygląda. Byle szybciej wrócić do normalności, bo na razie Głuchołazy są ciężko zapracowane. 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2024-11-01

Wojciech Barczak