Proces ich powstawania trwał niemal 20 lat. Od niedawna działa też nowy wydział „Archiwum X” w Komendzie Głównej Policji i odnosi pierwsze sukcesy. Dziś o jednym z nich – zatrzymaniu prawdopodobnego sprawcy zabójstwa sprzed 26 lat.
Niedawno na stronach portalu KGP pojawił się bardzo oszczędny w słowach komunikat: „Policjanci Wydziału Przestępstw Niewykrytych – tak zwane Archiwum X Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji – przy wsparciu funkcjonariuszy Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego i Wydziału Kryminalnego, pod nadzorem Prokuratury Krajowej w Warszawie, zatrzymali Michała Z., 48-letniego mieszkańca Warszawy podejrzanego o zabójstwo 28-latka w Warszawie, które miało miejsce w październiku 1998 roku”. Ta tragedia wydarzyła się na stołecznym Ursynowie. Tam, w okolicach ulicy Kłobuckiej, powstało w latach 90. ubiegłego wieku wiele hurtowni budowlanych. W większości pracowali w nich mieszkańcy małych miejscowości położonych wokół Warszawy.
W jednej z takich hurtowni pracował 28-letni Paweł (imię zmieniono). Trafił tu pięć miesięcy przed tragicznymi zdarzeniami. Skusiły go nie tyle zarobki, ile zaoferowane przez szefa hurtowni lokum. Nie były to luksusy, zaledwie mała klitka w jednym z baraków na terenie firmy. Dostał etat magazyniera, a po pracy wracał do swego „mieszkanka”, rzadko wybierając się do centrum stolicy. Zdarzało się, że jego kwatera była miejscem, gdzie w wolnym czasie można było „popiwkować”.
Dramat rozegrał się na terenie hurtowni najprawdopodobniej wieczorem 1 października lub w nocy z 1 na 2 października 1998 r. Rankiem 2 października, gdy pojawił się pierwszy z pracowników składu, zdziwiły go zamknięte drzwi, które zwyczajowo otwierał Paweł. Po chwili znalazł leżącego w kałuży krwi kolegę. Na pomoc było jednak zbyt późno. Przybyły lekarz pogotowia stwierdził zgon mężczyzny. Późniejsza sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci były rozległe obrażenia głowy, które powstały w następstwie wielokrotnych, nakładających się na siebie urazów zadanych ciężkim narzędziem. Ustalono, że magazynier był uderzany ze znaczną siłą. Być może narzędziem zbrodni był młotek lub siekiera. Właściwie z hurtowni nic nie zginęło, więc trudno było ustalić motyw tego zabójstwa. Na szczęście na miejscu zbrodni udało się zabezpieczyć wiele śladów, które mogły stanowić dowody w sprawie. Zgromadzono między innymi materiał do badań DNA, których wtedy policja właściwie jeszcze nie stosowała. Ale nawet te dowody nie posunęły sprawy do przodu. Również analiza życiorysu ofiary nie wniosła do śledztwa żadnych konkretów. Mężczyzna nie miał specjalnych zatargów z nikim ani długów.
Przesłuchano kilkudziesięciu świadków, głównie pracowników tej hurtowni i okolicznych. Niewiele do sprawy wniosły również przesłuchania rodziny zamordowanego i znajomych sprzed lat. Po kilku miesiącach postępowanie przygotowawcze zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy.
Minęło 25 lat od tej zbrodni. W 2023 roku do sprawy powrócili policjanci z Wydziału Przestępstw Niewykrytych. Przeważyły wyniki badań DNA – to kod genetyczny doprowadził do sprawcy. Wcześniej kryminalni spośród kręgu podejrzanych wytypowali kilku mężczyzn, którzy mogli mieć związek z tą zbrodnią. Po wykonaniu badań DNA nie było już wątpliwości, że sprawcą jest Michał Z., mieszkaniec Warszawy. Był totalnie zaskoczony, kiedy cztery miesiące temu zapukali do jego drzwi policjanci.
Kiedy mordował, miał 22 lata, pracował w sąsiedniej hurtowni i znał ofiarę. W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie usłyszał zarzut zabójstwa i na jej wniosek sąd zdecydował o jego areszcie. Śledczy nie przekazują na razie żadnych szczegółów. Nie wiemy nawet, czy Michał Z. przyznał się do winy. Jedyne, co wiemy, to to, że trwają czynności procesowe i że grozi mu za tę zbrodnię od ośmiu lat więzienia do dożywocia._