Sugestywny grawerunek
Awantura miała miejsce po godzinie 22, gdy delegacja PiS chciała złożyć kwiaty przed pomnikiem smoleńskim. Na wieńcu pozostawionym przez aktywistów znajdował się napis oskarżający prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego o odpowiedzialność za katastrofę lotniczą. Cały tekst umieszczony w ramach grawerunku brzmiał:
Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród polski.
Napis na wieńcu, podobnie jak przy poprzednich incydentach, nie spodobał się Jarosławowi Kaczyńskiemu, który próbował zdemontować kontrowersyjną instalację. Jeden z policjantów zabezpieczających teren zwrócił się do prezesa PiS, wyrażając nadzieję, że nie zamierza on dokonać żadnego czynu zabronionego. Prezes PiS miał wówczas odpowiedzieć:
Pan żartuje. A to nie jest czyn zabroniony? – odparł prezes PiS, wskazując na wieniec i tabliczkę. Funkcjonariusz zwrócił uwagę politykowi, że w podobnych sprawach głos zabierał sąd, a jeśli uważa że instalacja jest niezgodna z prawem, to powinien ją zgłosić do prokuratury.
Podczas zdarzenia doszło także do sytuacji, kiedy aktywistka ubrana w koszulkę w barwach Unii Europejskiej podeszła do wieńca, próbując zablokować próbę demontażu tablicy przez prezesa PiS, co uwieczniono na nagraniu w mediach społecznościowych.
Awantura przeniosła się także poza teren pomnika, gdzie policja spisała kierowcę delegacji PiS za parkowanie w niedozwolonym miejscu. Czarna limuzyna zatrzymała się na światłach awaryjnych kilka metrów przed sygnalizacją świetlną.
Kaczyński nazwał cały incydent mianem „putinady”. Ostatecznie Antoni Macierewicz chwycił tabliczkę i wieniec. Wkrótce potem doszło do szamotaniny, gdyż Obywatele RP próbowali odzyskać wiązankę.
Czerwińska o jednej z aktywistek