Pił codziennie, bo miał traumę? Zabójstwo po wyjściu z aresztu

Babcia leżała na podłodze ze zmasakrowaną głową, a wnuczek siedział obok na kanapie i szlochał. Był pijany. Tak zastał ich sąsiad z góry, a później zespół karetki pogotowia. Gdy ratownicy przyjechali na miejsce, pokiwali tylko z niedowierzaniem głowami i lekarz stwierdził zgon 77-letniej kobiety.

Fot. PICRYL

Jak wykazała później sekcja zwłok, Zofii R. zadano z dużą siłą wiele ciosów tępym narzędziem w głowę, tułów i kończyny. W związku z tym miała złamane żebra, kości twarzoszczęki, uszkodzone mózg oraz wątrobę. Była również duszona.

Policjanci, którzy przyjechali na miejsce, zwrócili uwagę, że wnuczek ofiary miał ślady krwi na całym ciele; pobrudzone nią było także jego ubranie.

Trzytygodniowy ciąg alkoholowy

Podczas pierwszego przesłuchania Marcin Z. zasłaniał się niepamięcią. Twierdził, że ocknął się, dopiero gdy przyciskali go do podłogi funkcjonariusze.

– Przypominam sobie tylko, że byłem w sklepie i wówczas zauważyłem, że mam pokrwawione ręce. Wróciłem do mieszkania babci i już nic więcej nie kojarzę. Wcześniej przez cały dzień piłem piwo i wódkę, trochę w domu, trochę na podwórku. Byłem w alkoholowym cugu, który trwał około 3 tygodni. Zazwyczaj piłem sam, często przed kamienicą. Wracałem na krótko do mieszkania, coś jadłem i dalej sobie popijałem. Tak wyglądało moje życie.

Jeśli chodzi o popołudnie, kiedy to doszło do zabójstwa, wydawało mu się, że w mieszkaniu był ktoś jeszcze poza nim i babcią.

– Ciężko mi teraz jest stwierdzić, czy przyznaję się do zaatakowania babci – oświadczył.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2024-07-06

Jacek Binkowski