1 marca anglojęzyczna sponsorowana przez Kreml telewizja RT ujawniła 38-minutowe nagranie rozmowy oficerów Luftwaffe z 19 lutego. Wojskowi zastanawiali się, czy za pomocą rakiet Taurus Kijów byłby technicznie zdolny do zniszczenia mostu Kerczeńskiego. Mówili też o tym, w jaki sposób Francja i Wielka Brytania przygotowywały ukraińskich żołnierzy do obsługi przekazanych im rakiet manewrujących. Wspomnieli też o obecności personelu cywilnego mówiącego z „amerykańskim akcentem”. Padły stwierdzenia, że wdrożenie systemu Taurus w Ukrainie jest możliwe w ciągu trzech – ośmiu miesięcy. Wojskowi zgodnie stwierdzili, że brakuje decyzji politycznej, przyznali jednak, że nawet 100 rakiet nie zmieni przebiegu wojny. Powodem dostaw Taurusa mógłby być jednak fakt, że Brytyjczykom brakuje już pocisków Storm Shadows, a Francuzom kończą się rakiety Scalp. Oficerowie dodali, że jeśli dojdzie do przekazania Taurusów, to kanclerz chce, aby w Ukrainie obsługiwali je żołnierze Bundeswehry.
„Partia pokoju”
Gdy 4 marca niemieccy dziennikarze zapytali o to Olafa Scholza, ten stwierdził jedynie, że w Ukrainie nie powinni stacjonować niemieccy żołnierze i „w żaden sposób i w żadnym miejscu nie mogą być powiązani z celami, które system Taurus może osiągnąć”. Kontrola koordynatów celów może być też prowadzona z RFN. A na misję żołnierzy Bundeswehry w Ukrainie musiałby się zgodzić Bundestag. Scholz podobnie jak w ubiegłym roku, gdy sprzeciwiał się przekazaniu czołgów Leopard, znów argumentuje, że jako kanclerz jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo Niemiec i temu podporządkowuje swoje decyzje. Ten polityk SPD, która przedstawia się w kampanii wyborczej jako „partia pokoju”, uważa, że jego postawa pomoże w uniknięciu eskalacji wojny na obszar NATO. Scholz dodał też, że boi się niewłaściwego użycia rakiet o zasięgu do 500 km, czyli z Ukrainy (na przykład po zmianie władzy w Kijowie) mogłyby sięgnąć nawet Moskwy. Storm Shadows i Scalp mogą pokonać jedynie 250 km. Kanclerz broni się, że nawet USA nie dostarczyły Ukrainie pocisków manewrujących dalekiego zasięgu.
Media niemieckie nie zostawiają suchej nitki na wojskowych, którzy użyli co prawda amerykańskiej, ale jednak ogólnodostępnej aplikacji internetowej WebEx. Armia nie powinna korzystać z programów, które w czasie pandemii były używane do kontaktu nauczycieli z uczniami. Oficerowie łączyli się z telefonów komórkowych, a jeden z nich z hotelu w Singapurze. Kontrwywiad wojskowy (MAD) prowadzi już dochodzenie w sprawie naruszenia zasad bezpieczeństwa.
Rząd zaczął się bronić
Minister finansów Christian Lindner powiedział: „To sygnał alarmowy, że jesteśmy celem Putina”, a minister obrony Boris Pistorius dodał: „Rosja prowadzi wojnę informacyjną mającą na celu wywołać podziały w naszym kraju”. Roderich Kiesewetter, ekspert ds. obronności z opozycyjnej wobec rządu CDU stwierdził: „Rosja ujawniła tę rozmowę teraz, bo może ona uniemożliwić Niemcom dostawę Taurusów. Kreml chce odstraszyć Scholza, publicznie pokazując, ile już wie o niemieckich przygotowaniach”.
Przeciek komentowano też w Moskwie i w Londynie. Dmitrij Miedwiediew zacytował wiersz z czasów drugiej wojny światowej, który mówi o tym, że dobrze jest zabijać niemieckich żołnierzy. Dmitrij Pieskow stwierdził, że nagranie dowodzi, iż Bundeswehra omawia konkretne ataki na cele w Rosji: „Pokazuje to również bezpośrednie zaangażowanie Zachodu w konflikt w Ukrainie”.
Scholz najwyraźniej kieruje się nastrojami społecznymi. Ostatni sondaż z 5 marca wykonany przez YouGov dla agencji DPA pokazał, że za dostawą Taurusów Ukrainie opowiada się jedynie 28 proc. niemieckich wyborców. Aż 58 proc. jest przeciwko. A 31 proc. z tej grupy w ogóle sprzeciwia się dostawom niemieckiej broni do Ukrainy. 14 proc. nie ma zdania.