Polacy odwracają się od Kościoła – tego typu nagłówki regularnie pojawiają się w mediach od kilku lat. Tempo sekularyzacji, czyli porzucania wiary, najlepiej widać w badaniach prowadzonych przez Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS), które od 30 lat pyta Polaków o kwestie religijności. Szefowa tej instytucji w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej poinformowała, że zmiany, które można było obserwować od roku 2004, gwałtownie przyspieszyły w ostatnich kilku latach.
Pięć razy więcej niepraktykujących wśród młodych
– W roku 2017, 2018 procesy odchodzenia od wiary i od Kościoła stają się bardziej wyraziste. Zmiany w religijności zachodzą szybciej szczególnie w dwóch najmłodszych badanych pokoleniach – wyjaśnia prof. Mirosława Grabowska. I zaznacza, że choć Polacy wciąż należą do najbardziej religijnych nacji w Europie, to w porównaniu z danymi z początku lat 90-tych widać przepaść. Odsetek regularnie praktykujących spadł z 69 do 23 proc., a niepraktykujących wzrósł pięciokrotnie (od 8 do 40 proc.).
Od Kościoła odchodzą też starsi, choć wolniej niż 20- i 30-latkowie. Wśród seniorów odsetek regularnie praktykujących spadł z 73 do 54 proc., a odsetek niepraktykujących wzrósł z 9 do 19 proc. Zdaniem szefowej CBOS na starszych przed sekularyzacją bronią dwie „szczepionki”: pamięć komunizmu, gdzie Kościół był postrzegany jako element oporu przeciw autorytarnej władzy oraz bezpośredni wpływ Jana Pawła II. Jego śmierć zbiegła się w czasie z innym wydarzeniem, które przyspieszyło ten proces.
– Peter Berger [amerykański socjolog religii – KAI] powiedział, że przystępując do Unii Europejskiej, kupiliśmy cały „pakiet”, w którym jest, jak on to nazwał, eurosekularyzm, czyli oddziaływania, zamierzone i niezamierzone, w kierunku sekularyzacji. To jednak nie ujawniło się w 2004 czy 2005 r., bo procesy społeczne nie uruchamiają się z dnia na dzień, natomiast ujawniają się w dłuższym okresie – wyjaśnia badaczka. Uwypukla się też korelacja poziomu dochodu i wykształcenia z religijnością.
Pandemia, pedofilia i protesty dobiły Kościół
– Dobrobyt i wykształcenie teoretycznie mogą iść w parze z religijnością, ale praktycznie – nie idą. Gdy np. pytamy o motywy odejścia z Kościoła, to wskazywanie na to, że wiara jest nieracjonalna, jest bardzo rzadkie. Nie jest tak, że „wierzę w naukę, więc nie wierzę w Boga” – podkreśla Grabowska. Jej zdaniem skandale związane z tuszowaniem pedofilii oraz wpływ Kościoła na zaostrzenie prawa dotyczącego aborcji zniechęciło Polaków do tej instytucji i wpłynęło na ich religijność.
Kolejnym ciosem dla kleru była pandemia. Z perspektywy kilkunastu miesięcy postawa jawnie wroga wobec obostrzeń, którą prezentowało wielu księży, staje się bardziej zrozumiała. Część wiernych uczestniczących w mszy przez internet lub w telewizji po zniesieniu restrykcji sanitarnych do świątyń już nie wróciła. W latach 2018-2022 o połowę wzrósł odsetek niepraktykujących (do 15 proc.), a o tyle samo spadła liczba tych, którzy praktykują „w miarę regularnie” – z 45 do 32 proc.
– Praktykujący zostali wytrąceni z pewnej rutyny: nie praktykowali i okazało się, że mogą nie praktykować. Widać odpływ katolików, którzy może praktykowali nie z osobistej potrzeby. Wykruszyli się ci, którzy – można przypuszczać – chodzili do kościoła ze względów społeczno-kulturowych – mówi Grabowska w wywiadzie udzielonym KAI. I dodaje, że z badań wynika też, że Polacy są coraz mniej związani ze swoją lokalną parafią. Praktykujący z miast świadomie chodzą do różnych kościołów, uprawiając tzw. churching.
Trzech na czterech badanych na pytanie o sprawy parafii odpowiada: „nie mam wpływu” i „nie chcę mieć wpływu”. Z kolei tych chcących się angażować w życie wspólnoty religijnej jest mniej niż 15 proc. – Nadzieja, że od poziomu parafii zaczną się jakieś procesy rewitalizacji religijności jest zatem bardzo nikła. W przewidywalnym okresie procesy sekularyzacyjne nie wyhamują. Oczywiście, zależy to od lokalnych duszpasterzy – prognozuje szefowa CBOS.