Radykalizacja PiS to prezent dla rządzących
Obserwując to, co obecnie dzieje się w polskiej polityce, można odnieść wrażenie, że PiS zapędził się w kozi róg i kieruje swój przekaz już wyłącznie do twardego elektoratu. Retoryka o „więźniach politycznych” może przekonać jedynie tzw. partyjny beton, dlatego nowy rząd, mimo że zaliczył już wpadki, takie jak doniesienia o możliwej zmianie lokalizacji elektrowni atomowej, co jednak zdementował Jan Grabiec, nie musi obawiać się o swoje notowania.
Bo radykalizacja głównej partii opozycyjnej, która straciła tubę propagandową, jaką do tej pory były dla niej media publiczne, służy jej politycznym konkurentom. Teraz PiS może robić propagandę już tylko w niszowej Telewizji Republika. A ta stacja straciła już wielu reklamodawców za idiotyczne, bulwersujące wypowiedzi publicystów takich jak Jan Pietrzak czy Marek Król – ksenofobów i rasistów.
Zaskakujące kandydatury
Jak podaje „Super Express”, na listach Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego mogą znaleźć się były prezes TVP Jacek Kurski i prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska, która była już określana przez Jarosława Kaczyńskiego mianem „odkrycia towarzyskiego”. O możliwej kandydaturze Przyłębskiej w środę pisała Wirtualna Polska. – Julia nie chce przechodzić na emeryturę po zakończeniu kadencji prezesa w TK – stwierdził nieoficjalnie w rozmowie z WP polityk opozycji.
Niedawno Jacek Kurski został odwołany z Waszyngtonu, gdzie pracował jako przedstawiciel Polski w Banku Światowym – Plusem Jacka Kurskiego jest doświadczenie w Brukseli. Jednak pamiętajmy, że ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły, to ciągle poziom przymiarek – powiedział „Super Expressowi” poseł PiS Jan Mosiński.
Niedawno wyszło na jaw, że Paweł Gajewski, bliski współpracownik Jacka Kurskiego jako prezesa TVP w okresie 2016-2022, w ostatnich trzech latach rządów Kurskiego zarobił ok. 3 mln zł. To oburzyło opinię publiczną, ale PiS najwyraźniej nic sobie z tego nie robi.
Być może dla Przyłębskiej i Kurskiego kuszące są apanaże za granicą. Europosłowie miesięcznie zarabiają niemal 10 tysięcy euro. A jeszcze musimy doliczyć dietę poselską, zwrot kosztów podróży czy ryczałt na biuro.