Najlepiej strzeżona gmina w Polsce. Stacjonują tu Amerykanie

– Początkowo, kiedy tu wchodzili, wybuchała panika, bo nikt nie miał odwagi ich obsługiwać – opowiada pani Monika z baru „Locanta” pod Rzeszowem.

Fot. PxHere

Wszystko przez nieznajomość angielskiego, którym posługują się Amerykanie. A ci przychodzą tu często i w dużej sile. Skąd takie powodzenie przydrożnego baru? Bo sąsiaduje z lotniskiem Jasionka, z którego amerykańscy żołnierze często wychodzą na przepustki. A że jest smacznie i trochę po „ichniemu”, to wpadają.

Bardzo smakują im nasze pierogi z posypką – dopowiada pani Monika. – Pierogi są ruskie, ale „posypane” kawałkami mięsa kebabowego z pomidorem, ogórkiem czy kukurydzą i doprawione sosami stały się wśród naszych wojaków popularne. Teraz wszyscy kelnerzy potrafią obsłużyć po angielsku. Nie ma strachu.

Amerykanie zjechali do Jasionki tuż przed wojną w Ukrainie. Z daleka widać ich obecność. Wystarczy przejechać autostradą wzdłuż lotniska, by dojrzeć wielkie hangary, wojskowe samochody, ciężki sprzęt i przede wszystkim kultowe patrioty. Ustawione w szeregu i skierowane w jedną stronę wyrzutnie robią wrażenie. Dodajmy lądujące tu olbrzymy transportowe typu Hercules, a obraz rozmachu nam się wyklaruje. Jeśli powiemy, że gmina, do której przypisana jest Jasionka, do tej pory liczyła ok. 16 tys. mieszkańców, a teraz dodamy do tej liczby 5 tys. nowych, obowiązkowo młodych i sprawnych mężczyzn… robi wrażenie, prawda?

Restauratorzy zacierają ręce, dziewczyny są wyraźnie zadowolone, a wójt oblicza w myślach potencjalne zyski.

Bo oni, proszę pana, w ogóle nie znają się na naszych pieniądzach. Dlatego piwo na rynku w Rzeszowie jest droższe od tego w Fabryce Norblina w Warszawie – komentuje pani Magda – braiderka, czyli specjalistka od warkoczyków, u której Amerykanie zaplatają swoje fryzury. Ona też zarabia. Jedna z restauracji specjalizuje się w stekach. Grubych i krwistych, bardziej lub mniej wysmażonych. Wszystko w okolicach się kręci.

Cieszę się, że moi rodacy mogą wam tutaj pomagać – mówi napotkany przypadkowo Amerykanin mieszkający w Polsce od dwudziestu lat. – To fajni i doskonale wyszkoleni chłopcy. – A mnie jeszcze nie odwiedzili. Myślałem, że pokażę im gminę i nic – użala się wójt. – Za to mieszka pan w najlepiej chronionym polskim miejscu – pociesza reporter. 

2024-05-21

Wojciech Barczak na podst. „Kto mi zrobi afro?”, „Magazyn Ekspresu Reporterów”, TVP1